wtorek, 7 sierpnia 2012

Babski TOP Na Maksa !


Zaproszenie do zabawy Babski TOP Na Maksa, które otrzymałam od Anek 7 ucieszyło mnie i zainteresowało, zawsze to jakaś atrakcja w moim ostatnio bardzo monotonnym życiu :) Jak zapoznałam się z zasadami pomysłodawczyni zabawy - Klaudii mam wymienić „10 tytułów swoich ukochanych czytadeł”. W to mi graj, bo przyznam w sekrecie, obecnie nie jestem w stanie czytać nic innego, musi być lekko i odmóżdżająco. Mój mózg wyłączył tryb myślenia (jeśli funkcja „on” była mu kiedykolwiek znana ;) ) a wczoraj kiedy słupek rtęci w Rzeszowie dobił do 36 stopni, męczyło mnie samo oddychanie. Kiedy zauważyłam, że tą samą stronę nieco trudniejszej w odbiorze książki czytam któryś raz z rzędu, dałam sobie spokój z wszelakiej maści literaturą ambitną. W bibliotecznej kolejce ustawiłam się po tuzin kryminałów, Cobena, Dardy, Nessera, Edwardsona, ale jako na złość żaden czytelnik nie chce się z nimi rozstać, do odwołania zastrzegam więc sobie prawo publikowania opinii czytadeł ;)  

O czym to ja miałam? A! Babski top na maksa. Cytując organizatorkę zabawy ma to być: „10 tytułów książek, które są dla Was piękne, wzruszające, ważne .... Tylko nie ma to być top pozycji znanych na rynku czytelniczym, bo ktoś zrobili film, który dostał Oskara, bo książka jest na liście bestsellerów, czy autor dostał Nike, albo innego Pulitzera. Takie tytuły łatwo znaleźć w necie, a inne książki zarasta kurz”.
Nie wiem czy sprostam zadaniu, tym bardziej, że mam świadomość, ostatnimi czasy czytam wszystko co znane i polecane. Bez nagięcia zasad się nie obejdzie, postaram się pominąć nowości i przypomnę o naprawdę dobrych (wg mnie) pozycjach wydanych kilka lat temu. 

No to jedziemy... Tak, zdecydowanie nagnę zasady, proszę mnie nie karcić za szeregowanie klasyków pod kategorię „czytadeł” Mając na uwadze 10 tytułów nie wymienię czytadeł „w sam raz na jeden raz”, których treści zapomniałam tak szybko jak je przeczytałam, no way!


1 „Wichrowe wzgórza” Emily Bronte - nie pamiętam ile razy czytałam tę powieść (ani kto pożyczył na „wieczne oddanie” mój ukochany egzemplarz! :[ ), na pewno pierwszy raz tuż po 13 urodzinach. To książka o której się nie zapomina i do której chce się wracać. 
2 „Rubio” William Wharton – przeczytałam ją na pierwszym roku studiów i tak naprawdę od niej na nowo rozpoczęła się moja przerwana licealnym życiem przygoda z książkami. Spłakałam się przy niej jak bóbr i choć kilka lat później sięgnęłam po nią ponownie, już bez towarzyszącej euforii, sentyment pozostał na zawsze. Swoją drogą, dawno nie czytałam nic Whartona...

3 i 4 "Dwudziesta żona" i "Święto róż" Indu Sundaresan Nie wszystkim znane a naprawdę świetne powieści, pełne klimatu Indii z historią cesarstwa Mogołów w tle. Wydane nakładem wydawnictwa Świat Książki w latach 2003-2005. Jeżeli miło wspominacie „Matkę ryżu” czy „Tysiąc wspaniałych słońc”, to książki Sundaresan spodobają Wam się równie mocno.
5 „Sycylijczyk” M. Puzo - zapewne „czytadło” nie jest dobrym nań określeniem, ale uwielbiam tę książkę. Najlepsza w dorobku Puzo i moim skromnym zdaniem jeszcze lepsza od Ojca Chrzestnego. Długo nie mogłam jej kupić, egzemplarze na wymarciu osiągały niebotyczne sumy na allegro. Rok temu, jak tylko ukazało się wznowienie, kupiłam i podarowałam bliskiej osobie... Pisząc ten wywód doszłam do wniosku, że powinnam ją mieć i u siebie na półce... zaczynam przeglądać oferty księgarni i... jasna cholera znów jest niedostępna! I znów jej ceny na allegro poszybowały w górę (w przeciwieństwie do OLT) ehh...
6 „Poczwarka” Dorota Terakowska – nie mogłabym przeczytać tej książki teraz, nie kiedy sama spodziewam się córeczki... Wzruszająca, do bólu smutna, dająca do myślenia. Choć bez łez zapewne się nie obejdzie - warto przeczytać.
 7 „Listy pisane miłością” James Patterson - zaledwie 168 stronicowy wyciskacz łez. Staram się dbać o książki a ten egzemplarz jest jakiś taki zalany (żeby nie napisać...obsmarkany). Podrzuciłam „Listy” koleżance na najnudniejszym i najdłuższym w historii studiów wykładzie, wyobraźcie sobie, grobowa cisza, a tu z czwartej ławki zaczyna dobiegać ciche pochlipywanie... a z piątej moje chichranie - jedno i drugie ucięte  głośnym EKHM przy akompaniamencie uderzającego o blat biurka wskaźnika... ;)
8 "Szukanie Midnighta" Richard Zimler – Bardzo fajna, nie wszystkim znana a z pewnością warta przeczytania pozycja. O niewolnictwie, judaizmie i przyjaźni i choć może po latach wiele szczegółów się zatarło, powieść Was nie zawiedzie - daję słowo.  
9 Cykl w ogrodzie: "Błękitna dalia", "Czarna Róża" i "Szkarłatna lilia" Nora Roberts - Zabrana z sobą z bibliotecznej półki na chybił trafił - "Błękitna dalia" okazała się strzałem w dziesiątkę (szkoda, że szczęście tak w lotto nie dopisuje...) Zaszeregowana do kategorii romans, ja jednak określiłabym ją mianem powieści, jak bagno wciągającej powieści. Kolejne dwa tomy miłe panie bibliotekarki mej prośby wysłuchały, przetrzymywały i spod lady wypożyczały ;) Czego ta seria w sobie nie miała, szczypty kryminału, nuty horroru i dużo miłości. Naprawdę polecam i życzę sobie więcej takich powieści 
10 Miało obyć się bez nowości, ale nie darowałabym sobie... „Dworek pod Lipami” Anna J. Szepielak Może nie, arcydzieło ale z pewnością naprawdę dobre wakacyjne czytadło. Więcej na ten temat w jutrzejszej opinii.

Teraz ja powinnam kogoś wyznaczyć? Wybaczcie, odstąpię od tego. Coraz większą trudność sprawia mi siedzenie przed komputerem i na tę chwilę nie jestem w stanie rozeznać się w blogowym świecie by nominować osoby, które jeszcze nie brały w zabawie udziału.Mam nadzieję, że zbytnio nie zanudziłam, a jeśli kogoś zainteresowałam do sięgnięcia po którąś pozycję z topu na maksa - miło mi :)
I na koniec Babski TOP Na Maksa w innej odsłonie ;) 
Chwilowo poza moim gabarytowym zasięgiem ale, posłużę się cytatem "Kto nie ma odwagi do marzeń, nie będzie miał siły do walki"  ;)


12 komentarzy:

  1. Zachęciłaś mnie do kilku pozycji, choć normalnie jak widzę określenie "babskie czytadło" to wieję jak najdalej ;P
    A komentarzem do "Listów" mnie po prostu rozwaliłaś totalnie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tego zestawu czytałam tylko ogrodowy cykl Nory Roberts i "Wichrowe Wzgórza", więc jeszcze sporo przede mną.

    A przy okazji "Poczwarki" - od kiedy mam Piotrusia (tzn. od 7 lat) nie jestem w stanie czytać nic o dzieciach, które dotyka jakakolwiek krzywda czy choroba. Parę miesięcy temu w naszym DKK ktoś rzucił pomysł dyskusji na temat "Oskara i pani Róży" Schmitta - czytałam to na szczęście jeszcze zanim się Piotrek urodził. Teraz nie dałabym rady...

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje ukochane Wichrowe wzgórza :)
    A do Listów pisanych miłością zachęciłaś mnie!

    OdpowiedzUsuń
  4. O tak, z ,,Listami pisanymi miłością" muszę się zgodzić - to dobre czytadło :) Co do ,,Poczwarki" to nie jestem pewna, czy osobiście potrafiłabym nazwać tę książkę czymś lekkim i babskim. No, ale w końcu naginamy zasady :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Hiliko, dlatego musiałam wspomnieć o nagięciu zasad, Miało być również wzruszająco, "Poczwarka" zawsze wtedy przychodzi mi pierwsza przyszła na myśl, zwykłe "czytadełko" na ogół nie doprowadza mnie do łez.
      Ale wiem jedno, "Poczwarki" nie byłabym w stanie teraz przeczytać, choć uważam, że to naprawdę warta poznania lektura, ku refleksji.
      :)

      Usuń
  5. Nie słyszałam nigdy o Indu Sundaresan, a z tego, co napisałaś to jej książki na pewno mi się spodobają :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawa lista. Sama chętnie przeczytałabym ,,Poczwarkę'', ,,Błękitną Dalię'' i ,,Dworek pod lipami'', choć pozostałe również wydają się interesujące.

    OdpowiedzUsuń
  7. "Listy pisane miłością" leżą na półce i czekają na swoją kolej, a teraz będę musiała przeczytać je szybciej :D A "Dworek pod lipami" mam w planach ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Whartona swego czasu czytałam wszystko, muszę do niego wrócić i coś sobie powtórzyć.
    "Poczwarka" bardzo mi sie podobała.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzięki Twojej rekomendacji, koniecznie muszę przeczytać "Rubio", tym bardziej że William Wharton to był gość.

    OdpowiedzUsuń