poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Stephen King - Czarna bezgwiezdna noc


autor: Stephen King
tytuł: Czarna bezgwiezdna noc
wydawnictwo: Albatros
rok wydania: 2011
ilość stron: 488
ocena: 5.5 / 6


Choć nie jest to regułą, zazwyczaj najgorsze czyny rozgrywają się pod osłoną nocy. Mrok wzmaga w mordercy poczucie pewności, a zaskoczona i schwytana w pułapkę ma nikłe szanse na obronę. Jedynym obserwatorem makabrycznych zdarzeń jest księżyc – niemy świadek, który zabierze z sobą tajemnicę wraz z nastaniem świtu.

„Czarna bezgwiezdna noc” to zbiór czterech minipowieści niekwestionowanego mistrza grozy Stephena King`a. Jak można się słusznie domyślić, autor osadził akcję każdej z nich w mrocznej scenerii głuchej nocy. Co do tego, czy są to pełne grozy, trzymające w nieustannym napięciu opowiadania pewności nie mam, byłabym jednak obłudna twierdząc, że nie dałam się wciągnąć w ów zaserwowany klimat.

Odrębne historie, różne motywy, tragedie i nieodzowny strach - przed bólem, śmiercią, przed zdemaskowaniem. Jedni tygodniami planują morderstwo doskonałe, inni zabijają w afekcie, wszyscy świadomie mylą tropy i starannie zacierają ślady zbrodni. Oprawcami stają się nie tylko okrutnie wykorzystane ofiary ale też mężowie czy żony, w ciągu dnia przykładni i kochający, nocą zdejmują maski i przybierają prawdziwą, okrutną twarz.

Specjalnie nie pokuszę się o przytoczenie zarysu każdego z opowiadań, byłabym okrutna odbierając Wam przyjemność czytania. Podkreślę jedynie, że żadna z minipowieści nie działa na zasadzie „ofiarę już znamy a o tym, kto jest sprawcą przekonamy się pod koniec lektury”. King na samym początku ujawnia personalia mordercy i bez ogródek odkrywa przed czytelnikiem kulisy zbrodni. Czy przez to opowiadania są kiepskie? Bynajmniej! Właśnie ów zabieg sprawił, że są niebagatelne i bezprecedensowe. Towarzysząc mordercy w opracowaniu planu zbrodni doskonałej, przyglądając się morderstwu niepostrzeżenie… zaczynamy kibicować oprawcy i modlić się, by zabójstwo nie wyszło na jaw.

„Czarna bezgwiezdna noc” towarzyszyła mi przez trzy ostatnie noce, tak właśnie – wyjęte ze snu noce. Nie mogłam wybrać lepiej. Treść każdego z opowiadań wciągnęła mnie na tyle, że bez żalu zapomniałam o nurtującej przyczynie bezsenności. Nie wiem, po którą z książek sięgnę dzisiejszej nocy ale boję się, że Stephen King postawił poprzeczkę zbyt wysoko…
Fanom mrocznych, niebanalnych opowiadań polecam bez reszty. „Czarna bezgwiezdna noc” jest jedną z tych książek, po zakończeniu których człowiek żałuje, że ją przeczytał… tak bardzo chciałby mieć jej lekturę dopiero przed sobą.

Weź mnie za rękę, przyjacielu, a ja z radością poprowadzę cię ku słońcu. Cieszę się, że tam pójdziemy, bo uważam, że ludzie w większości są zasadniczo dobrzy. Wiem, że ja jestem.
To c i e b i e nie jestem do końca pewny [Stephen King]



czwartek, 19 kwietnia 2012

Alessandro D'Avenia - Biała jak mleko czerwona jak krew


autor: Alessandro D'Avenia
tytuł: Biała jak mleko czerwona jak krew
wydawnictwo: Znak
rok wydania: 2011
ilość stron: 310
ocena: 5 / 6


Są książki, które choć ich nie czytałeś, tkwią głęboko w zakamarkach pamięci. W księgarni czy bibliotece to właśnie ta, nie inna okładka przykuwa Twą uwagę. Przywołujesz myślami pochlebne opinie recenzentów i utwierdzając się w przekonaniu o słuszności wyboru zabierasz ją z półki.

Ja właśnie tak miałam z powieścią włoskiego autora Alessandra D'Avenia - „Biała jak mleko czerwona jak krew”, bestsellerem okrzykniętym współczesnym Love Story. Mnie na początku, zapewne bardziej niż treść interesował aspekt fenomenu tej książki. Czy rzeczywiście powieść jest tak dobra jak o niej piszą czy przeciwnie - przereklamowana i rozdmuchana po literackim świecie? Po lekturze mogę z czystym sumieniem dorzucić cegiełkę pochlebnych słów pod jej adresem.

Głównym bohaterem powieści jest szesnastoletni Leo, typowy nastolatek z typowymi dla młodzieńczego wieku problemami. Nie znosi szkoły – największego zła tego świata, nauczycieli, którzy się na niego uwzięli a czasem i rodziców, zwłaszcza kiedy czepiają się i gderają. Jest jednak coś, przy czym wszystko schodzi na drugi plan, blednie i rozpływa się w nicości – to uczucie jakim chłopak bezgranicznie darzy o rok starszą koleżankę ze szkoły – Beatrice. Pierwsza, młodzieńcza miłość jest życiowym napędem Leo, uskrzydla go i unosi w sferze marzeń.

„Gdyby była filmem, byłaby gatunkiem jakiego jeszcze nie wymyślono. Gdyby była zapachem, byłaby piaskiem o poranku, gdy plaża jest sama z morzem. Kolor? Beatrice to czerwień. Tak jak czerwona jest miłość”.

Jedyną komplikacją tej historii jest fakt, że Beatrice jak na razie nie ma pojęcia o uczuciu jakim darzy ją Leo. Chłopak dopiero zbiera w sobie odwagę na wyznanie miłości a w tym czasie zwierza się ze swych uniesień swej powierniczce i najlepszej przyjaciółce – Silvi. I kiedy zdawać by się, że Leo stoi na progu szczęścia, nogi podcina mu wiadomość: Beatrice jest śmiertelnie chora… 

Alessandro D'Avenia zaskoczył mnie swą nietypową powieścią. Ukrywając pióro za oczyma nastolatka autor wiedzie nas krętymi ścieżkami po utartych drogach życia. Miłość, ból, rozpacz, euforia, strata, przyjaźń i śmierć tak realne przenikają się wzajemnie uruchamiając w czytelniku paletę ukrytych emocji. Gdyby „Biała jak mleko czerwona jak krew” ukazała się 13 lat temu, w milczeniu podałabym ją koleżance ze szkolnej ławy, która straciła brata w tragicznym wypadku. Bo pisana przez Leo jakby w formie pamiętnika powieść nie upływa jedynie na biernym czytaniu lecz zmusza nas do chwil pełnych refleksji nad przemijaniem, ulotnością szczęścia i potęgą miłości zebranych i opakowanych w pudełko zwane życiem.

środa, 18 kwietnia 2012

Nos w stos :)


„Wytrwaj i opanuj się!” [Epiktet]

Wszem i wobec ogłaszam, że całkiem przyzwoicie udaje mi się trwać w postanowieniu NIE kupowania nowości (udaję, że zapomniałam o jutrzejszej premierze najnowszej książki C.R. Zafona ;) ) Oczywiście, książki upolowane w zatrważające niskich cenach na piorunujących promocjach są wyłączone z regulaminu. To już nie byłoby wytrwanie ale najzwyczajniejsze zmarnowanie okazji. Żal nie kupić :)

Poniższy stos jest więc mieszanką okazyjnych zdobyczy, egzemplarzy recenzyjnych od wydawnictw, które dostrzegły mój blog spośród setek podobnych (bardzo dziękuję!), prezentów i łowów bibliotecznych.

(Pod ławą mistrz drugiego planu)


I od góry:
P. Pezzelli - Kuchnia Franceski – kupiona w Biedronce za 9.90 zł
R. Monforte – Burka miłości – Weltbild 9.50 zł (przeczytana, niezrecenzowana ale z czystym sumieniem mogę polecić. Zupełnie inny  obraz miłości afgańskiego mężczyzny do Hiszpanki - 5/6)
T. Revay – Biała wilczyca – Weltbild, a cena? 5.90 zł! Promocja trwała bardzo krótko, na szczęście udało mi się na nią załapać
M. Tomalik i inni – Pojechane podróże – od Wydawnictwa Pascal – świetna! Recenzja w poniższych postach
U. Eco – Cmentarz w Pradze – prezent
E. E. Schmitt – Kobieta w lustrze – od Wydawnictwa Znak literanova. Naprawdę dobra, jedna z lepszych wg mnie obok Trucicielki i Oskara książek autora.
J. Hugo –Bader – Dzienniki kołymskie. Z autografem i dedykacją autora
A. D` Avenia - Biała jak mleko czerwona jak krew – z biblioteki, już przeczytana
P. 
Przy okazji chciałam pochwalę się makaronową laleczką, którą kupiłam z myślą o mamie. Chciałabym móc napisać, że sama ją wykonałam, niestety gdy rozdawali talent zapewne stałam w innej kolejce.

No tak, zapomniałabym o jeszcze jednej pokusie. Widzieliście najnowszą książkową ofertę Biedronki? Promocja trwa od 19.04 do 02.05 i obejmuje moim zdaniem bardzo ciekawe tytuły. Większość to nowości, zbierające pozytywne opinie na blogach. A ceny? Chyba naprawdę konkurencyjne - 24.99 za sztukę.
  • "Kwiaty na poddaszu" - Virginia C. Andrews
  • "Osaczona" - Tess Gerritsen
  • "Spadkobiercy" - Hemmings Kaui Hart
  • "Śmiertelne napięcie" - Alex Kava
  • "Rewolucja na talerzu" - Agata Ziemnicka, Olga Kwiecińska-Kaplińska
  • "Lalki w ogniu" - Paulina Wilk
  • "Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus" - John Gray

Jutro znów moja silna wola zostanie wystawiona na ciężką próbę. Czy ulegnę? O tym w następnym odcinku... :)

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Jaume Sanllorente - Uśmiechy Bombaju. Podróż do Indii zmieniła moje życie


autor: Jaume Sanllorente
tytuł: Uśmiechy Bombaju. Podróż do Indii zmieniła moje życie
wydawnictwo: Świat Książki
rok wydania: 2010
ilość stron: 192
ocena: 5.5 / 6

Kiedy po przeczytaniu Trzech filiżanek herbaty, urzeczona altruizmem Grega Mortensona wobec pakistańskich dzieci, pełna ufności przetrząsałam czeluści internetu poszukując kolejnych informacji o jego dobroczynnej organizacji. Moją dociekliwość „nagrodzono” rozczarowaniem kiedy na jaw wyszły prawdziwe zamiary Mortensona, który pod przykrywką bezinteresownej pomocy nabijał dolarami własne kieszenie. Choć rozżalona nie straciłam wiary w ludzi ale też nie mogłam wyzbyć się sceptycyzmu wobec podobnych publikacji.

„Uśmiechy Bombaju” nie były mi obce. Przychylne recenzje nie dawały powodów do niepokoju, płynące słowa zachęty stopniowo przełamały barierę niechęci i przesądziły o kupnie książki. Wrażenia z lektury? Otóż znów się rozczarowałam – ale tym razem w bardzo pozytywny sposób.

Autorem tej tryskającej dobrocią książeczki jest Jaume Sanllorente człowiek o wielkim sercu, który porzucił swe dotychczasowe, poukładane, wygodne życie by nieść pomoc najuboższym dzieciom z kasty niedotykalnych. Jego historia zaczęła się całkiem niepozornie. Pochodzący z Barcelony i pracujący jako dziennikarz Jaume postanowił wykorzystać swój urlop i wybrać się w podróż do któregoś z zakątków świata. Jego plany nie były ściśle sprecyzowane, z pomocą pracowników biura podróży udało mu się dokonać wyboru – Indie. Co ciekawe, autor nie mami nas złudnymi opowiastkami o indyjskich marzeniach. Przeciwnie! Odważnie przytoczył wątpliwości, które nim wtedy targały; wszędobylski brud i ubóstwo nie gwarantowały atrakcyjnie spędzonego czasu. Czas spędzony w Dehli, Agrze i Nepalu choć podróżniczo niestracony nie zapowiadał życiowych zmian. O dziwo mężczyzna po powrocie do Barcelony nie mógł znaleźć sobie miejsca, Indie nie zachwyciły go ale też nie dawały o sobie zapomnieć. Nie minęło kilka miesięcy a Jaume zdecydował się na kolejną podróż, tym razem do Bombaju nie przypuszczając, że to miasto nada jego życiu nowy wymiar…

Bombaj, który zszokował autora, przeraził i mnie. Miasto widziane oczami Sanllorente nie zostawiło złudzeń. Czyhająca na każdym kroku namacalna bieda i nieodzowne ubóstwo chwytały za gardło. Słowa nie oddadzą bezmiaru cierpienia, którego doświadczają biedni, zwłaszcza najmłodsi. Bose, brudne, zawszone i dla wzbudzenia większej litości okaleczone - żebrzące o jałmużnę, lub o zgrozo sprzedane do domów publicznych kilkuletnie dzieci uzewnętrzniały okrucieństwo i piekło tego świata. 

Jaume Sanllorente nie chcąc pozostać ślepym i obojętnym wobec krzywd i gehenny bombajskich sierot, postanowił ofiarować im coś niezwykle cennego – bezinteresowną pomoc i bezgraniczną miłość. Porzucił swe dostatnie życie, przeprowadził się do Bombaju i w 2004 roku założył pozarządową organizację „Uśmiechy Bombaju”. Nie było lekko. Z jednej strony głusi urzędnicy rzucali mu kłody pod nogi, z drugiej bogaci biznesmeni zamykali drzwi przed nosem odmawiając finansowej pomocy. Jaume ani na chwilę nie stracił wiary w powodzenie misji. Wreszcie jego starania przyniosły owoce. Przy pomocy inwestorów udało mu się zbudować nowoczesną szkołę i sieć stu przedszkoli zapewniając dzieciom nie tylko dostęp do nauki ale i pełne wyżywienie. Długa lista osiągnięć wydłuża się z każdą pomocą i dobrym gestem ludzi z całego świata. 

Jaume Sanllorente jest namacalnym dowodem na to, że bezinteresowna pomoc odkrywa w nas pokłady dobra, wszak "szczęście to jedyna rzecz, która się mnoży, gdy się ją dzieli".

Strona organizacji „Uśmiechy Bombaju”
 
https://www.sonrisasdebombay.org/
 
Głos ludzki nigdy nie dotrze tak daleko jak słaby i bezdźwięczny głos sumienia [Gandhi]


Szczerze polecam „Uśmiechy Bombaju” i przypominam, że w księgarni Weltbild nadal można je nabyć w promocyjnej cenie 11,90 –> KLIK