Zaproszenie
do zabawy Babski TOP Na Maksa, które otrzymałam od Anek 7 ucieszyło mnie
i zainteresowało, zawsze to jakaś
atrakcja w moim ostatnio bardzo monotonnym życiu :) Jak zapoznałam się z zasadami pomysłodawczyni zabawy - Klaudii mam wymienić „10 tytułów swoich ukochanych
czytadeł”. W to mi graj, bo przyznam w sekrecie, obecnie nie jestem w stanie
czytać nic innego, musi być lekko i odmóżdżająco. Mój mózg wyłączył tryb
myślenia (jeśli funkcja „on” była mu
kiedykolwiek znana ;) ) a wczoraj kiedy
słupek rtęci w Rzeszowie dobił do 36 stopni, męczyło mnie samo oddychanie.
Kiedy zauważyłam, że tą samą stronę nieco trudniejszej w odbiorze książki czytam
któryś raz z rzędu, dałam sobie spokój z wszelakiej maści literaturą ambitną. W
bibliotecznej kolejce ustawiłam się po tuzin kryminałów, Cobena, Dardy,
Nessera, Edwardsona, ale jako na złość żaden czytelnik nie chce się z nimi
rozstać, do odwołania zastrzegam więc sobie prawo publikowania opinii czytadeł
;)
O
czym to ja miałam? A! Babski top na maksa. Cytując organizatorkę zabawy ma to
być: „10 tytułów książek, które są dla Was piękne, wzruszające, ważne ....
Tylko nie ma to być top pozycji znanych na rynku czytelniczym, bo ktoś zrobili
film, który dostał Oskara, bo książka jest na liście bestsellerów, czy autor
dostał Nike, albo innego Pulitzera. Takie tytuły łatwo znaleźć w necie, a inne książki zarasta kurz”.
Nie
wiem czy sprostam zadaniu, tym bardziej, że mam świadomość, ostatnimi czasy
czytam wszystko co znane i polecane. Bez nagięcia zasad się nie obejdzie, postaram
się pominąć nowości i przypomnę o naprawdę dobrych (wg mnie) pozycjach
wydanych kilka lat temu.
No to jedziemy... Tak,
zdecydowanie nagnę zasady, proszę mnie nie karcić za szeregowanie klasyków pod
kategorię „czytadeł” Mając na uwadze 10 tytułów nie wymienię czytadeł „w sam
raz na jeden raz”, których treści zapomniałam tak szybko jak je przeczytałam,
no way!
1
„Wichrowe wzgórza” Emily Bronte - nie pamiętam ile razy czytałam tę powieść (ani
kto pożyczył na „wieczne oddanie” mój ukochany egzemplarz! :[ ), na pewno
pierwszy raz tuż po 13 urodzinach. To książka o której się nie zapomina i do
której chce się wracać.
2 „Rubio” William Wharton – przeczytałam ją na pierwszym roku studiów i tak
naprawdę od niej na nowo rozpoczęła się moja przerwana licealnym życiem
przygoda z książkami. Spłakałam się przy niej jak bóbr i choć kilka lat później
sięgnęłam po nią ponownie, już bez towarzyszącej euforii, sentyment pozostał na
zawsze. Swoją drogą, dawno nie czytałam nic Whartona...
3
i 4 "Dwudziesta żona" i "Święto róż" Indu
Sundaresan Nie wszystkim znane a
naprawdę świetne powieści, pełne klimatu Indii z historią cesarstwa Mogołów w tle. Wydane
nakładem wydawnictwa Świat Książki w latach 2003-2005. Jeżeli miło wspominacie
„Matkę ryżu” czy „Tysiąc wspaniałych słońc”, to książki Sundaresan
spodobają Wam się równie mocno.
5 „Sycylijczyk” M. Puzo - zapewne „czytadło”
nie jest dobrym nań określeniem, ale uwielbiam tę książkę. Najlepsza w dorobku Puzo i moim skromnym
zdaniem jeszcze lepsza od Ojca Chrzestnego. Długo nie mogłam jej kupić,
egzemplarze na wymarciu osiągały niebotyczne sumy na allegro. Rok temu, jak
tylko ukazało się wznowienie, kupiłam i podarowałam bliskiej osobie...
Pisząc ten wywód doszłam do wniosku, że powinnam ją mieć i u siebie na półce...
zaczynam przeglądać oferty księgarni i... jasna cholera znów jest niedostępna! I
znów jej ceny na allegro poszybowały w górę (w przeciwieństwie do OLT) ehh...
6 „Poczwarka” Dorota Terakowska – nie mogłabym przeczytać tej książki teraz, nie
kiedy sama spodziewam się córeczki... Wzruszająca, do bólu smutna, dająca do
myślenia. Choć bez łez zapewne się nie obejdzie - warto przeczytać.
7 „Listy pisane miłością” James Patterson - zaledwie 168 stronicowy wyciskacz łez. Staram się dbać
o książki a ten egzemplarz jest jakiś taki zalany (żeby nie
napisać...obsmarkany). Podrzuciłam „Listy” koleżance na najnudniejszym i
najdłuższym w historii studiów wykładzie, wyobraźcie sobie, grobowa cisza, a tu
z czwartej ławki zaczyna dobiegać ciche pochlipywanie... a z piątej moje chichranie
- jedno i drugie ucięte głośnym EKHM
przy akompaniamencie uderzającego o blat biurka wskaźnika... ;)
8
"Szukanie Midnighta" Richard Zimler – Bardzo fajna, nie wszystkim znana a z
pewnością warta przeczytania pozycja. O niewolnictwie, judaizmie i przyjaźni
i choć może po latach wiele szczegółów się zatarło, powieść Was nie zawiedzie - daję
słowo.
9
Cykl w ogrodzie: "Błękitna dalia", "Czarna Róża" i "Szkarłatna lilia" Nora Roberts - Zabrana z sobą z bibliotecznej półki na chybił trafił - "Błękitna dalia" okazała się strzałem w dziesiątkę (szkoda, że szczęście tak w lotto nie dopisuje...) Zaszeregowana
do kategorii romans, ja jednak określiłabym ją mianem powieści, jak bagno
wciągającej powieści. Kolejne dwa tomy miłe panie bibliotekarki mej prośby
wysłuchały, przetrzymywały i spod lady wypożyczały ;) Czego ta seria w
sobie nie miała, szczypty kryminału, nuty horroru i dużo miłości. Naprawdę
polecam i życzę sobie więcej takich powieści
10 Miało
obyć się bez nowości, ale nie darowałabym sobie... „Dworek pod Lipami” Anna J. Szepielak Może
nie, arcydzieło ale z pewnością naprawdę dobre wakacyjne czytadło. Więcej na
ten temat w jutrzejszej opinii.
Teraz ja
powinnam kogoś wyznaczyć? Wybaczcie, odstąpię od tego. Coraz większą trudność
sprawia mi siedzenie przed komputerem i na tę chwilę nie jestem w stanie
rozeznać się w blogowym świecie by
nominować osoby, które jeszcze nie brały w zabawie udziału.Mam nadzieję, że zbytnio nie zanudziłam, a jeśli kogoś zainteresowałam do sięgnięcia po którąś pozycję z topu na maksa - miło mi :)
I na koniec Babski TOP Na Maksa w innej odsłonie
;)
Chwilowo poza moim gabarytowym zasięgiem ale, posłużę się cytatem "Kto nie ma odwagi do marzeń, nie będzie miał siły do walki" ;)
Zachęciłaś mnie do kilku pozycji, choć normalnie jak widzę określenie "babskie czytadło" to wieję jak najdalej ;P
OdpowiedzUsuńA komentarzem do "Listów" mnie po prostu rozwaliłaś totalnie :D
Mam tak samo!
UsuńZ tego zestawu czytałam tylko ogrodowy cykl Nory Roberts i "Wichrowe Wzgórza", więc jeszcze sporo przede mną.
OdpowiedzUsuńA przy okazji "Poczwarki" - od kiedy mam Piotrusia (tzn. od 7 lat) nie jestem w stanie czytać nic o dzieciach, które dotyka jakakolwiek krzywda czy choroba. Parę miesięcy temu w naszym DKK ktoś rzucił pomysł dyskusji na temat "Oskara i pani Róży" Schmitta - czytałam to na szczęście jeszcze zanim się Piotrek urodził. Teraz nie dałabym rady...
Moje ukochane Wichrowe wzgórza :)
OdpowiedzUsuńA do Listów pisanych miłością zachęciłaś mnie!
O tak, z ,,Listami pisanymi miłością" muszę się zgodzić - to dobre czytadło :) Co do ,,Poczwarki" to nie jestem pewna, czy osobiście potrafiłabym nazwać tę książkę czymś lekkim i babskim. No, ale w końcu naginamy zasady :)
OdpowiedzUsuńTak Hiliko, dlatego musiałam wspomnieć o nagięciu zasad, Miało być również wzruszająco, "Poczwarka" zawsze wtedy przychodzi mi pierwsza przyszła na myśl, zwykłe "czytadełko" na ogół nie doprowadza mnie do łez.
UsuńAle wiem jedno, "Poczwarki" nie byłabym w stanie teraz przeczytać, choć uważam, że to naprawdę warta poznania lektura, ku refleksji.
:)
ciekawe zestawienie.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam nigdy o Indu Sundaresan, a z tego, co napisałaś to jej książki na pewno mi się spodobają :)
OdpowiedzUsuńCiekawa lista. Sama chętnie przeczytałabym ,,Poczwarkę'', ,,Błękitną Dalię'' i ,,Dworek pod lipami'', choć pozostałe również wydają się interesujące.
OdpowiedzUsuń"Listy pisane miłością" leżą na półce i czekają na swoją kolej, a teraz będę musiała przeczytać je szybciej :D A "Dworek pod lipami" mam w planach ^^
OdpowiedzUsuńWhartona swego czasu czytałam wszystko, muszę do niego wrócić i coś sobie powtórzyć.
OdpowiedzUsuń"Poczwarka" bardzo mi sie podobała.
Dzięki Twojej rekomendacji, koniecznie muszę przeczytać "Rubio", tym bardziej że William Wharton to był gość.
OdpowiedzUsuń