autor: Eric - Emmanuel Schmitt
tytuł: Kobieta w lustrze
wydawnictwo: Znak
rok wydania: 2012
ilość stron: 464
ocena: 5
/ 6
Anne, Hanna i Anny. Trzy kobiety żyjące w różnych epokach, które wydawać by się mogło nic poza podobieństwem imienia nie ma prawa łączyć. Nie były ze sobą spokrewnione, żyły w innych krajach, różniło je wszystko, pochodzenie społeczne, wykształcanie, sposób bycia. A jednak Eric - Emanuel Schmitt wykreował te postacie nieprzypadkowo a pozorne różnice zatracą się po okryciu kolejnych kart powieści.
Na początku
autor zabiera nas w podróż w czasie, do Brugii gdzie przed wiekami w czasach
średniowiecza mieszkała nastoletnia Anne. Wydarzenia rozpoczynają się w
momencie jej przygotowań do ślubu z przystojnym młodzieńcem Philippe`m. Nieobecna
duchem, pogrążona w myślach dziewczyna zaczyna rozumieć że to małżeństwo nie
jest jej przeznaczeniem i korzystając z panującego rozgardiaszu ucieka z domu. Swe
kroki kieruje do lasu i tam otoczona naturą doznaje ukojenia. Anne nie umiała
dobrać słów na określenie siły, która zawładnęła jej życiem, dopiero poznany
mnich skierował jej myśli w stronę Boga. Dziewczyna nie do końca jednak akceptowała
dogmaty rządzące ówczesnym światem, swą nieustępliwą postawą narażała się Kościołowi
nie wiedząc jeszcze, że religia, którą próbowała zrozumieć, zniszczy ją.
Kolejną postacią jest Hanna żyjąca
na początku XX wieku we Wiedniu. Opływająca w bogactwach pani von Waldberg ma
prawie wszystko, prawie bo do szczęścia brakuje jej potomstwa. Wszelkie próby
nie przynoszą oczekiwanego rezultatu, zaniepokojona tym faktem rodzina męża,
nie przebiera w środkach interwencji. Hanna próbując odwrócić ich uwagę i
decyduje się skorzystać z pomocy nowej w tych kręgach psychoanalizy.
Zaskakujące wyniki sesji nie tylko zmieniają światopogląd Hanny ale i całe jej
życie.
Ostatnią z kobiet jest Anny,
współczesna hollywoodzka młoda aktorka. Uzależniona od alkoholu, narkotyków i
seksu, mistrzyni skandali, ulubienica widzów. Czytając jej życiorys machinalnie
nasuwa się na myśl Lindsay Lohan i jak się okazuje słusznie, bo E-E Schmitt
przyznał, że burzliwe życie aktorki zainspirowało go do wykreowania postaci
Anny. Kobieta szuka ukojenia w tabletkach, zapomnienia w alkoholu, akceptacji w
seksie z przygodnymi mężczyznami. Życie Anny brnie po równi pochyłej w dół i
kiedy zdawać by się mogło, że skończy się tragicznie, los złoży jej propozycję,
która całkowicie zmieni sposób patrzenia na świat.
Do utworów Schmitta podchodzę z
pewną dozą ostrożności. Czytałam większość dzieł, cenię sobie jego pióro ale wiem
też, że zdarzają mu się niekontrolowane wypadki przy pracy, nie mam więc pewności,
czy kolejna pozycja mnie zainteresuje, czy przeciwnie, znuży. Na szczęście tym
razem obawy okazały się zbyteczne, „Kobieta w lustrze” dała radę i śmiało mogę
ją wpisać na listę lepszych osiągnięć francuskiego autora. Eric - Emanuel
Schmitt przytacza nam trzy odrębne historie kobiet nie ujawniając przy tym nic.
Ich niezwiązane losy i brak punktu odniesienia sprawiają, że czytelnik do
samego końca zastanawia się, co też autor miał na myśli.
Schmitt nie jest dobrym kelnerem,
nie podaje nam rozwiązania na tacy. Jest za to świetnym iluzjonistą, pomiędzy wierszami powieści ukrywa
to, co niewypowiedziane. Każda z nas może być kobietą w lustrze, przyjrzeć się
własnemu odbiciu, dostrzec rysy minionego czasu i wreszcie - uśmiechnąć się.
Niechętnie wpatruję się w okładkę „Kobiety
w lustrze”. Według mnie jest nietrafiona i nie pasuje do szaty graficznej nowych wydań książek
Schmitta. Na broszurce dołączonej do książki odkryłam jednak inne przepiękne wydanie
tej samej książki, zapewne w twardej oprawie. Tak, ta wersja w pełni mnie satysfakcjonuje.
A tych, którzy po przeczytaniu „Kiki
van Beethoven” spisali autora na straty, gorąco namawiam – dajcie mu jeszcze
jedną szansę, tym razem się nie zawiedziecie.
Ja mogłabym dać temu autorowi szansę - pierwszą szansę, gdyż jeszcze nie czytałam jego książek. Lepiej zaczynać od dobrych pozycji, więc chętnie zaczęłabym od "Kobiety w lustrze".
OdpowiedzUsuńMnie z kolei ta druga okładka w ogóle się nie podoba:) Ale masz rację - obecna również niespecjalnie pasuje.
OdpowiedzUsuńCo do samej treści - może nie uważam tej książki za najlepszą w dorobku autora, jednak zdecydowanie plasuje się ona w górze listy:)
w moim przypadku zaufanie do Schmitta jest całkiem spore i myślę, że i Kobieta mnie nie zawiedzie.
OdpowiedzUsuńLubię książki Emmanuela Schmitta, ale jakoś do tej mnie nie ciągnie - może to wina tak pretensjonalnej okładki? Sama nie wiem...
OdpowiedzUsuńMam w swojej biblioteczce dwie książki Emmanuela Schmitta,ale jeszcze ich nie czytałam. Jak tylko to nadrobię i mi się spodobają, to chętnie poznam także i ,,Kobietę w lustrze''.
OdpowiedzUsuń