środa, 28 marca 2012

I ja tam byłam… - Jacek Hugo – Bader w Rzeszowie


Wczoraj, w Rzeszowie odbyły się jak się okazuje nie jedno a dwa spotkania z cenionym i poczytnym dziennikarzem i reportażystą. Pierwsze, o którym nie wiedziałam w Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej, drugiej w księgarni Nova. Nie wiem czy dałabym radę być na obu ale już żałuję swej nieobecności – choć to ten sam autor czuję, że spotkania nie były takie same, każde toczyło się innym rytmem.

Ja trafiłam na to drugie spotkanie, w księgarni, która chyba nie przewidziała tak dużej frekwencji słuchaczy i wiernych czytelników JHB. Zabrakło wolnych miejsc i mini krzesełek, kilkanaście osób stało, kolejni słuchacze siedzieli w drugiej sali, słuchać – słuchali widzieć – już nic nie widzieli. Ale to wszystko nieważne. Udane spotkanie rekompensowało niewygody.

Jacek Hugo – Bader z miejsca wzbudził moją sympatię. Okazał się szczerym, bardzo zabawnym i co najważniejsze bezpośrednim człowiekiem. Ani na chwilę nie dało się odczuć hierarchii ceniony autor - statystyczny czytelnik, przeciwnie bezpośredni kontakt i dialogi umacniały więź ze słuchaczami. Co więcej, gość nie usiadł na przygotowanym dlań krześle, tłumacząc, że nie chce stracić kontaktu z publicznością. Przez półtorej godziny opowiadał o… o wszystkim, o Rosji, koniaczku, córci i lalce szamance, o życiu. Raz po raz przerywał myśl w głowie zrodził  mu się kolejny, ciekawy temat, przepraszając czytelników powiedział, że ma… „myślową sraczkę”. Ze śmiechu oplułam sobie „Dzienniki kołymskie”. Przezabawny, strasznie inteligentny facet.  

Mogłabym go słuchać bez końca. Chłonęłam opowieści o  matce, która była pewna, że to jej syn widnieje na okładce „Dzienników kołymskich”, o Juriju z którym Hugo – Bader chciał się ożenić, o przelanych hektolitrach koniaku, który jest nośnikiem słów, o dyktafonie, który zapamiętuje to, co (zwłaszcza po kilku głębszych) ulotne… 

Choć okazji do śmiechu nie brakowało, nie obyło się też bez momentów pełnych refleksji.  Jeżeli tylko macie okazję, idźcie na spotkanie z Jackiem Hugo – Baderem. Gwarantuję, że czas nań spędzony do straconych nie będzie należał. 



Co się tyczy samego spotkania, tym razem dopisali mężczyźni,  stanowiący na oko 70% słuchaczy. Najmłodszy uczestnik miał około 8 lat, najstarszy (i to niejeden) na pewno ponad 80. Po spotkaniu przyszedł czas na podpisywanie książek. Kolejka nie posuwała się szybko i to było najpiękniejsze bo autor każdemu czytelnikowi poświęcał dużo czasu. Oprócz autografu znalazły się dedykacje, wiersze, życzenia dla bliskich. Oby więcej takich spotkań, a przede wszystkim więcej takich ludzi.



12 komentarzy:

  1. Zazdroszczę możliwości uczestniczenia w takich spotkaniach. U mnie w mieście, z racji jej wielkości..., coś takiego w ogóle nie wchodzi w rachubę :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję owocnego spotkania:))

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie podobnie jak u Miłośniczki Książek, nawet nie ma takiej opcji, żeby odbyło się podobne spotkanie, niestety taki jest urok mieszkania na prowincji ;)
    I autograf zdobyłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  4. uwielbiam spotkania z autorami. szkoda, że w mojej okolicy niewiele się ich organizuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zazdroszczę, zwłaszcza tego stanięcia twarzą w twarz z autorem. Bardzo żałuję, że kiedy był w Częstochowie, nie mogłam udać się na spotkanie.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja właśnie byłam na tym pierwszym - w Bibliotece Wojewódzkiej. I tak jak piszesz - było rzeczywiście inne. Przeważały panie. Tłumu nie było i wystarczyło czasu na chwile indywidualnej rozmowy. Tematy różniste. Jestem oczarowana Panem. Mam "Dzienniki..." i "W rajskiej dolinie...". "Białą gorączkę" teraz dokupię koniecznie. Tak już mam po dobrych spotkaniach, że kompletuję. Pozdrawiam krajankę z Podkarpacia:)

    OdpowiedzUsuń
  7. wybieram się 4 kwietnia. Już nie mogę sę doczekać. Lubię takie spotkania. Szczególnie dobrze wspominam te z Olgą Tokarczuk.

    OdpowiedzUsuń
  8. Byłam ale w Bibliotece Wojewódzkiej - tematy inne, ale wrażenia bardzo podobne. Zapraszam do odwiedzenia: http://ksiazkojady.blogspot.com/2012/03/pokochac-rosyjska-dusze-spotkanie-z.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawa sprawa ja miałam kiedys szanse spotkac sie z 2-3 pisarzami i to ciekawe przezycie

    OdpowiedzUsuń
  10. Och jak ja Ci zazdroszczę !!! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. To już trzecia z relacja z rzeszowskiego spotkania z reporterem, jaką miałam przyjemność przeczytać w blogerskim świecie książkowym.:) Widać, że Jacek Hugo-Bader ma pokaźne grono wielbicielek. Pozdrawiam krajankę.:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zazdroszczę, autor wydaje się być naprawdę ciekawym człowiekiem.

    OdpowiedzUsuń