tytuł: Pieśń Łuków. Azincourt
wydawnictwo: Esprit
rok wydania: 2009
ilość stron: 600
ocena: 5.5 / 6
Za sprawą Pieśń Łuków. Azincourt Bernard Cornwell zabiera nas do innego,
zapomnianego już świata, do mrocznej rzeczywistości XV wiecznej Brytanii, gdzie
księża za niewierność gwałcą i zabijają młode niewiasty, a heretyków pali się
na stosach. I zapewne chciałoby się jak najprędzej uciec z tego podłego i okrutnego
miejsca gdyby nie Nicholas Hook. Już na początku dostrzegamy, że ma jeden
wyjątkowy dar - jest genialnym łucznikiem. "Napiął
łuk bez najmniejszego wysiłku, choć większość mężczyzn, którzy nie byli
łucznikami, nie dałaby rady naciągnąć cięciwy nawet do połowy. Hook tymczasem
przyciągnął ją aż do swego prawego ucha."
Hook zjawia się w Londynie na wezwanie króla
Henryka, gdzie Lwy Albionu czynią przygotowywania do wojny z Francuzami. Zanim
dojdzie do setek krwawych bitew, w których przelały się litry krwi obojga
narodów, Nicholas stoczy walkę ze swoim sumieniem i strachem. Będąc naocznym
świadkiem próby gwałtu usłyszał głos Boga mówiący "Tylko ocal ta
dziewczynę". Z furią rzucił się na gwałciciela, którym okazał się sir
Martin, wysoko postawiony duchowny. Hook zawiódł Boga, nie udało mu się ocalić
dziewczyny a sam za napaść na księdza musi uciekać z ojczyzny by uniknąć kary
śmierci. Jest banitą, wyjętym spod prawa. Z pomocą przychodzi mu znajomy,
składając propozycję, której Nick nie może odmówić. Dzięki swemu doskonałemu
panowaniu nad łukiem, zostaje zaciągnięty jako najemnik w wojnie domowej w
Soissons we Francji. Ma jedno zadanie -zabijać.
Czy Nicholas przeżyje i powróci do swej
ojczyzny? I po której stronie stanie w jednej z największych bitew średniowiecza
, która rozegrała się między Anglikami i Francuzami pod Azincourt (1415)? I
wreszcie komu "Pieśń łuków" przepowie klęskę?
Gdyby zapytać jakiegokolwiek Francuza o
Azincourt, z marszu wymieni datę tej bitwy. Znana jest tak, jak w Polsce Bitwa
pod Grunwaldem. Cornwell podjął się
próby barwnego i intrygującego opisu jednej z największych potyczek XV wieku.
I robi to w swoim stylu, czyli po mistrzowsku. Jeżeli ktoś czytał i zachwycił
się "Zimowym Monarchą" to i "Pieśń Łuków" go nie zawiedzie.
Autor z wyczuciem i
precyzją dawkuje nam emocje, przeplatając je realistycznymi opisami
średniowiecznej rzeczywistości. Gdy opisuje sposób w jaki Angielscy
wojownicy torturują francuskich żołnierzy, sami czujemy ciarki na plecach. W
książce aż roi się od malowniczych opisów ówczesnych obyczajów czy tajników
ówczesnej beletrystyki. Wszystko to podane jest jednak w "smaczny" i
przystępny sposób. Książka umili czas nie tylko miłośnikom historii ale również
fanom dobrej książki przygodowej. "Pieśń łuków" w niczym nie przypomina
bowiem suchej relacji historycznej, choć większość wydarzeń i postaci w niej
zawartych jest autentyczna.
Cornwell, oczami
walecznego młodzieńca pozwala nam jakby "na żywo" uczestniczyć w
opisywanych wydarzeniach. Na końcu książki znajdziemy krótką notkę historyczną,
która pozwoli dociekliwym, w nieco bardziej akademicki sposób spojrzeć na
wydarzenia z którymi przed chwilą się zetknął.
###
Przeceniłam swoje możliwości. Czasu na czytanie jak na lekarstwo... priorytet mają egzemplarze recenzenckie. Z braku czasu nie mogłam sobie pozwolić na napisanie recenzji Zimowego monarchy, nadmienię jedynie, że spotkanie z Cornwellem było dla mnie absolutną rewelacją. Jestem w trakcie drugiego tomu i zachwyt mi nie minął. Marzy mi się jednak przerywnik, jakieś czytadło stricte kobiece, na które nie mogę sobie teraz pozwolić. Jeszcze dwa tygodnie, wdech...wydech... uff
Cornwell jest świetny i dlatego zdecydowanie muszę zdobyć "Pieśń Łuków":)). Mam nadzieję, że mi się uda.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Bardzo dużo osób wychwala te książki, więc może powinnam sięgnąć i przeczytać w końcu ^^
OdpowiedzUsuńNie czytałam nic Cornwella,chyba czas to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńBrzmi intrygująco, lubię takie średniowieczne klimaty. Zachęcająca recenzja:)
OdpowiedzUsuńJa właśnie czytam "Ostatnie królestwo" i czuję że przeczytam też inne książki tego autora...:-)
OdpowiedzUsuńKurcze! Wszyscy chwalą Cornwella, ale mnie to nie rusza. Kiedy Ty to jednak robisz, nie mogę się powstrzymać:) Kurka, chyba zaraz dopiszę do listy, a co mi tam:P
OdpowiedzUsuńja natomiast nie przepadam za takimi klimatami, więc sie nie skuszę, ale recenzja ładnie i prawdziwie napisana.
OdpowiedzUsuńNa półce stoi już cała Trylogia Arturiańska. Teraz tylko czasu na nią brakuje :)
OdpowiedzUsuńTak myślałam, że książka będzie się tyczyć w jakimś stopniu wojny stuletniej - Azincourt(1415) to dobrze znana mi bitwa; w sumie to nie byle jaka potyczka ;P Niestety nie miałam okazji przeczytać Trylogi Arturiańskiej Cornwell'a, na którą mam wielką ochotę od jakiegoś już czasu. A jeśli chodzi o "Pieśń Łuków. Azincourt" to chętnie przeczytam to dzieło, zaraz po tym, jak skończę przygodę z ową trylogią ;)
OdpowiedzUsuńdo powieści tego typu nigdy przekonania nie miałam. jakoś ci zbójnicy i rozboje do mnie nie trafiają. niby fajnie się ogląda Robin Hooda w tv, ale literatura o podobnej stylistyce to jednak nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak szybko mi się ją przeczytało. Chcę więcej!
OdpowiedzUsuń