autor: Juraj Červenák
tytuł: Żelazny kostur
wydawnictwo: Erica
rok wydania: 2012
ilość stron: 508
źródło: od Wydawnictwa
ocena: 4.5 / 6
tytuł: Żelazny kostur
wydawnictwo: Erica
rok wydania: 2012
ilość stron: 508
źródło: od Wydawnictwa
ocena: 4.5 / 6
Juraj
Červenák i ja trafiliśmy na siebie zupełnie przypadkowo. Moja pierwsza,
nieśmiała przygoda z fantastyką wypadła lepiej niż mogłam przypuszczać, „Władca
wilków” niezmiernie przypadł mi do gustu i sprawił, że zaczęłam usilne poszukiwania
wszystkiego, co wyszło spod pióra tegoż autora. „Żelazny kostur” to historyczna
fantasy rozpoczynająca nową serię „Bohatyr” i kolejna dobra, warta uwagi
pozycja w dorobku słowackiego pisarza.
Oto
historia o Ilji z ludu Muromców, kalece i odmieńcu, przeklętym synu pogańskiej
czarownicy. Wyśmiewany i odrzucony przez społeczność wioski stał się mimowolnym
świadkiem ich egzekucji. Na rodzinne Karaczarowo najechali bezwzględni
Kipczakowie, pojmali kobiety do niewoli, a całą resztę wymordowali w pień. Ilja
jako jedyny ocalał, był przecież nieszkodliwym inwalidą, napastnicy darowali mu
życie tylko po to, by głosił światu o ich nikczemności i potędze. Nie
przypuszczali, że ten pałający żądzą zemsty kaleka z pomocą bohatyrów zechce
pomścić swój wymordowany lud.
Juraj
Červenák nie zaskoczył, po raz kolejny zaserwował czytelnikowi naprawdę dobrą
lekturę. Nie jestem ekspertem gatunku, nie mogę więc pokusić się o porównanie ale
po tym, co otrzymałam zakładam, że musi to być fantasy z „z wyższej” półki. Červenák
z niebywałą lekkością snuje powieść o wczesnośredniowiecznej Rusi i dzielnych
bohatyrach, którzy pod wodzą księcia Światosława zmierzają by powiększyć
terytorium państwa ruskiego. I proszę uwierzyć mi na słowo, powieść jest
jeszcze lepsza niż wskazuje na to moja ocena, po prostu jej lektura zbiegła się
w czasie z szeregiem zmian w moim życiu, nie mogłam poświęcić jej dość czasu i w
pełni dać się wciągnąć wir nieco mrocznej, krwawej przygody. „Żelazny
kostur” to mieszanka historycznych
faktów i fikcji, prastarych bóstw,
legend, czarów i magii, która rozbudzi wyobraźnię i pozwoli przenieść się do
świata mężnych bohatyrów.
„Władca
wilków” wyrobił a „Żelazny kostur”
umocnił moje zdanie na temat słowiańskiego pisarza. Polecam, nie tylko fanom
fantasy ale wszystkim żądnych przygód, którzy chcą spędzić czas w towarzystwie oryginalnej
i nieszablonowej powieści. Gwarantuję, że nie będzie on stracony.
Wiele recenzji czytałam, ale jeszcze książka mnie nie zachęca. ;)
OdpowiedzUsuń"Grę o tron" czytam dwa miesiące, ponieważ nie mam zwyczajnie czasu, na jej czytanie. W pierwszej kolejności czytam recenzyjne. Ale mam też sporo nauki, stąd "Gra o tron" wciąż jest odpychana. Może dziś się za nią wezmę. ;)
Właśnie zauważyłam, że dość ciekawie ułożyły mi się książki. Nie zwróciłam uwagi, że "odważne" ułożyłam obok siebie. Umieściłam je ze względu na kupno/prezent. ;)
Aa i "Gra o tron" naprawdę wciąga! ;)
OdpowiedzUsuń"Władca wilków" również mi sie podobał, szkoda tylko, że nie był...dłuższy :) Mam nadzieję, że Żelaznuy kostur jest :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie mogę się jakoś przekonać do książek fatnasy, a w takich średniowiecznych czasach to już w ogóle nie mogę się odnaleźć. Zupełnie nie moje klimaty. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzasami czytam fantastykę, ale to od ,,święta'', jeśli wyjątkowo mnie tematyka ciekawi. Tutaj niestety w przypadku ,,Władcy wilków'', nie wzbudziła mojego zainteresowania, więc jednak spasuje.
OdpowiedzUsuń