autor: Melchior Medard
tytuł: Carska roszada
wydawnictwo: Erica
rok wydania: 2012
ilość stron: 392
ocena: - 4 / 6
Co
jest istotą dobrego kryminału? Z pewnością ciekawie zarysowana fabuła, dobrze
skonstruowana intryga, wartka akcja, tajemnica i zagadka, której czytelnik nie
zdąży zbyt szybko rozwikłać. Ale to jeszcze nie wszystko. Dobry kryminał wymaga
starannej oprawy - tła, w którym rozgrywają się absorbujące wydarzenia. Czy
może być lepszy czas i miejsce na osadzenie akcji kryminału jeśli nie XIX
wieczna, tajemnicza i niespokojna Warszawa?
W
zepchniętej po klęsce zrywu do roli prowincjonalnego miasta Warszawie dochodzi
do serii okrutnych morderstw. Ofiarami są kobiety, pozbawiane życia w
bestialski i brutalny sposób. Zabójca podcina im gardło i bezcześci zwłoki
oblewając je kwasem. Do wyjaśnienia sprawy przydzielony zostaje Estar Pawłowicz
Van Houten – urlopowany radca kolegialny z Rosji, który w tropieniu mordercy
zdaje się nie mieć sobie równych. Wszystko jednak bardzo się komplikuje kiedy
na dworcu zamordowany zostaje oficer carskiej policji wojskowej. Pawłowicz
zrozumiał, że sprawa ma drugie oblicze a rozwikłanie zagadki zaczyna
przypominać balansowanie na granicy życia i śmierci.
Zbyt
wiele niewiadomych, za dużo pytań bez odpowiedzi. Co łączy brutalne zabójstwa kobiet
ze zgładzeniem oficera zajmującego się politycznymi działaniami? Co mają z tym
wspólnego maniacy – mordercy z Prus? Gra toczy się o najwyższą stawkę, Van
Houten ma świadomość, że jeżeli nie zidentyfikuje mordercy sam zostanie
skreślony z listy żyjących.
Nie
jestem w stanie jednoznacznie określić swego stosunku do „Carskiej roszady”. Z
jednej strony kryminał nie sprawił mi zawodu, z drugiej nie zaabsorbował na
tyle, bym targana ciekawością z impetem przewracała kolejne strony. Przez
kilkadziesiąt pierwszych stron było mi bardzo trudno wgryźć się w fabułę a
później kiedy poszło już z górki akcja chyliła się ku końcowi. I przyznam
szczerze od kryminalnej zagadki bardziej zainteresowała mnie ukazana w treści
XIX wieczna Warszawa, której opisy zresztą niejednokrotnie przywoływały na myśl
podobieństwo do przedstawionego przez Marka Krajewskiego międzywojennego Lwowa.
Wszystkim, którym przypadły do gustu „Erynie” z pewnością docenią „Carską
roszadę”.
Ponadto
bardzo polecam lekturę aneksu stanowiącego archiwum prywatnych notatek radcy stanu, które rzucą nowe światło na treść
lektury. Ja tyko dodam, że wzmianka o „Kubie Rozpruwaczu” nie będzie przypadkowa…
Opis mnie nie porwał, dlatego podziękuje.
OdpowiedzUsuńchyba się jeszcze zastanowię nad lekturą
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Mam w planach tę książkę, nawet jeśli to nie jest typowy kryminał, to tło wydarzeń jest interesujące. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńo starej Warszawie chętnie bym poczytała, ale z drugiej strony sam aspekt historyczny nie jest dla mnie na tyle absorbujący bym wytrwała do końca powieści. raczej spasuje.
OdpowiedzUsuńDla mnie dobry kryminał to taki, w którym do końca nie będę pewna kto zabił, śledztwo prowadzone jest sprawnie, a zakończenie wbije mnie w fotel ;)
OdpowiedzUsuńW tym przypadku chyba nic nowego nie znajdę w 'Carskiej roszadzie', Krajewskiego czytałam, lubię, więc jeśli ta książka jest klimatycznie podobna do jego kryminałów, pewnie sięgnę, ale to przy okazji, jeśli wpadnie mi w ręce ;)
Tak się zastanawiam, że w większości kryminałów zabijane są kobiety albo dzieci, mężczyzn jakoś tak mniej ;)
Uwielbiam kryminały, a Twoja recenzja bardzo mnie zaciekawiła :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam.
Ooooo!
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie:D
Erynie czytałam i mi się podobały;)
Więc chętnie przeczytam:D
XIX w. Warszawa może być całkiem ciekawa. I to tyle w tej kwestii.:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam kryminały, a Twoja recenzja bardzo mnie zaciekawiła :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam.