Dziękuję Wam bardzo! Czuję się zaszczycona, wyróżniona, doceniona i w ogóle!
Mała rzecz a cieszy! I prezentuje się dumnie po lewej, nie prawej, wróć, po lewej stronie bloga :)
Dziękuję :*
Dziękuję :*
Nie mogłam pozostawić nominacji bez odzewu.
Przeczytałam zasady gry i... no nijak nie umiem wytypować 16 osób. Próbowałam sposobem: może by tak nominować osoby, które jeszcze nie zostały nominowane? Pogubiłam się w gąszczu blogów :) Nominuję hurtem - wszystkie blogi "miło Was czytać". Każdy z Waszych blogów jest dla mnie inspiracją, skarbnicą wiedzy i źródłem informacji o dobrych książkach. Dziękuję :)
Ale wypowiedzieć się mogę, prawda? :)
7. Książki - Jak bobas bez smoczka, tak jak
nie zasnę bez książki. Choćbym kładła się późno spać i była nie wiadomo jak
zmęczona – no nie zasnę. Muszę przeczytać choćby jedno zdanie… Sytuacja jest najbardziej komiczna przy
powrotach, np. z wesel czy Sylwestra. O 5 rano otwieram książkę… i choć nie pamiętam później ani jednego przeczytanego zdania - czytam namiętnie :)
6. TV- Nie oglądam telewizji. W
ogóle. Nie włączam nawet odbiornika. Ale będąc u kogoś w odwiedzinach nagle się
ożywiam. „O chcę to obejrzeć” I nieraz słyszałam „A co Ty w domu telewizora nie
masz?” ;)
5. Sport – choćbym chciała sporty
zimowe nijak mi nie wychodzą. Na łyżwach byłam raz w życiu, przez godzinę
podpierałam barierkę… Chciałam też nauczyć się jeździć na nartach. Instruktor
widząc moje trzęsące się nogi kazał mi przed każdym zjazdem wypić kieliszek
wódki. Podziękowałam. Prędzej zostałabym alkoholikiem niż szusującym narciarzem…
4. Studia - Marzyłam o turystyce
jednocześnie chciałam kształtować środowisko. Nie mogłam się zdecydować w wyborze
kierunku, studiowałam oba. O ile nad ulubioną turystyką nie będę się rozwijać,
tak rolnictwo dało mi w kość. Dla mnie – całe życie wychowanej w mieście, gdzie
drób oglądałam jedynie w sklepowych zamrażalnikach nastały ciężkie czasy. Notatki
z niektórych przedmiotów są w stanie opłakanym (dosłownie). Z upływem lat z
nostalgią stwierdzam, najwięcej z tych studiów wyniosłam. Przyjemnie jest leżeć
na łące i w myślach wymieniać poszczególne gatunki traw :) (ale pozwolicie, że się
wstrzymam od wyrecytowania budowy
kombajnu zbożowego) ;)
3. Ja i reszta świata. Cenię sobie kompromis. We
wszystkim. Ostatnio nawet mycie naczyń odbywa się według określonych reguł,
gramy w papier-nożyce-kamień. Ale muszę zmienić zasady gry, przegrałam już trzy
razy z rzędu…
2. Gdzie kucharek sześć. Gotuję i jem – całą sobą.
Zawsze się wysmaruję, pobrudzę, cos mi spadnie i kapnie. Pal sześć w domu, po
mojej koszulce można zobaczyć co dziś na obiad…. Ale na mieście, w restauracji?
Zresztą nawet jak się staram i uważam, nie uda mi się wyjść cało z opresji - na
weselu u znajomych kelnerka wylała mi na sukienkę cały kieliszek wina ;)
1. Miłość. Ubóstwiam Gucci Rush 2 :))
Podziwiam Cię za to nieoglądanie telewizji! Ja chyba nie dałabym rady, choć nie twierdzę, że takie życie mnie nie pociąga... O ile więcej czasu dla książek bym miała!:P
OdpowiedzUsuńoo też jedziesz do Francji ? Ja będę tam od 25 lipca do 1 sierpnia ,tam ,czyli dokładniej w Marsylii i okolicach.
OdpowiedzUsuńMam dokładnie tak samo z jedzeniem. na mnie można zobaczyć co przed chwilą jadłam. Czasami się zastanawiam, czy dla takich osób jak my nie powinni produkować dużych śliniaków z kieszonką
OdpowiedzUsuńKsiążki - to integralna część mojego życia;)
OdpowiedzUsuńKompromis to słowo mi całkowicie obce :P
OdpowiedzUsuńGratuluję wyróżnienia :) jeśli chodzi o sport, to mam dokładnie tak samo - po prostu odnalazłam w Tobie bratnią, antysportową duszę ;)
OdpowiedzUsuńCudownie! Pozwolisz, że tym razem ja ściągnę z Ciebie? :)
OdpowiedzUsuńZabawnie o sobie napisałaś :)
OdpowiedzUsuńNooo ja to nawet podczytuje po kątach jak gości mamy ;D No te książki wręcz mnie wołają! ;D
OdpowiedzUsuńPaula- bo tak naprawdę mam problemy z włączeniem telewizora, dostaję 2 piloty i ... się gubię :)
OdpowiedzUsuńdm1994- pędzę odpisać.
książkoholiczka - heh śliniaczek! :D Wczoraj po gotowaniu obiadu... ślady zostały... na plecach. Mnie to przydałby się jakiś skafander ;)
Natalia Katarzyna - :)
Tirindeth - ee na pewno je znasz, choćby se słyszenia. hihi ;)
Pozdrawiam :))
Kulka - heh miło mi :D
Magdo - a co? :) Zresztą po co pytam - możesz, cokolwiek by to nie było :)
zaczytana-w-chmurach - bo ja w sumie to zabawna jestem ;) choć"zabawny"czasem zakrawa na "głupi"... :D
Bujaczek - z Ciebie to prawdziwa bibliofilka :))
Z telewizją mam tak samo, odbiornik TV służy do przyciągania kurzu i opłacania abonamentu, filmy oglądam tylko w kinie. Brudzimy się też podobnie, mój mężczyzna, kiedy patrzy ma moja bluzkę, stwierdza, że gdyby nie cycki to po podłodze można byłoby się ślizgać - biust zbieraczem jedzonka ;-)
OdpowiedzUsuńWitam:)
OdpowiedzUsuńSzczerze zazdroszczę nie oglądania tv-to potworny pożeracz czasu (choć odkąd bloguje stwierdzam, że blogi to dopiero żarłoczne są!) Z jednej strony chciałabym mieć w sobie tyle samozaparcia żeby nie oglądać, ale z drugiej strony, jak mawia Tewe Mleczarz ze Skrzypka na dachu, jak sobie pomyślę, że nie będę wtedy mogła oglądać Tvp Kultura, Kino Polska, Ale kino, Planete, Jednego z dziesięciu, czy wreszcie Teatrów Telewizji groza mrozi me członki:) Może na początek się nauczę włączać tv na wybrane programy tylko, bo niestety czasem zdarza mi się bezmyślnie wgapiać w ekran:(
A co do jedzenia to ja też się potrafię podczas spożywania pokarmu upaprać od stóp do głów (choć stopy mam dwie, a głowę tylko jedną) i także słabo sobie radze na lodzie. Tylko u mnie bardziej to lęk przed ludźmi, że ktoś wpadnie na mnie, albo ja na kogoś. Przy pustym lodowisku myślę, że bym szusowała aż by huczało:)Pozdrawiam ciepło:)