autor: Jenny Nelson
tytuł: Toskańska trattoria
tytuł: Toskańska trattoria
wydawnictwo: Bukowy Las
rok wydania: 2011
ilość stron: 352
ocena: 4.5 / 6
Być może za sprawą ciepłych, nieśpiesznie upływających letnich dni, poczułam czytelniczy głód na ociekające słońcem książki. Toskańska trattoria idealnie wkomponowała się w listę owych lektur. Już sam tytuł będący obietnicą włoskiej, kulinarnej przygody zachęcił do czytania i rozkoszowania się niniejsza pozycją.
Choć księgarnie pękają w szwach od nadmiaru toskańskich klimatów, Toskańska trattoria jest pierwszą tego typu książką, którą miałam okazję przeczytać. Nie odniosę się więc do innych tytułów i nie pokuszę o porównanie. Co więcej, nie czuję przesytu, przeciwnie, chętnie pozostanę przy lekturach z włoskim krajobrazem w tle.
Georgia Gray blisko trzydziestoczteroletnia szef kuchni restauracji „Marco”, jednej z najlepszych na Manhattanie wiedzie z pozoru szczęśliwe, poukładane życie. Ma przystojnego, narzeczonego, który jest znakomitym radcą prawnym, pracę, którą uwielbia nade wszystko i oddanych przyjaciół, na których może liczyć w każdej sytuacji. Potrzeba czegoś więcej? Zapewne niewiele i Gloria mogłaby uchodzić za kobietę spełnioną, gdyby jej życie z dnia na dzień nie przybrało niespodziewanego obrotu. Jej przyszły mąż okazał się uzależnionym od koki nic nie wartym głupcem a stabilna praca ogromnym rozczarowaniem. Należy dodać, że Gloria była znakomitym szefem kuchni a jej potrawy, istne dzieła sztuki, trafiały w podniebienia najbardziej wybrednych smakoszy. I pewnie klienci manhattańskiej restauracji nad specjalnościami przyrządzonymi przez rozpływaliby się w zachwytach po dziś dzień gdyby nie pewna recenzentka kulinarna, która za sprawą kłamliwej opinii, zmieszała z błotem dobre imię szefa kuchni. Fałszywa recenzja miała drugie dno, właściciel restauracji podrzędny lowelas uwiódł i porzucił córkę recenzentki. Mściwa matka zmiatając z powierzchni ziemi szefa za jednym zamachem zniszczyła także renomę Glorii.
Porzucona przez narzeczonego i zwolniona z pracy dziewczyna nie miała już czego szukać w Nowym Jorku. Owiana złą sławą o stanowisku szefa kuchni mogła jedynie marzyć, jednocześnie nie chciała pracować na niższej pozycji. Znała swoją wartość, obrała życiowy cel, do którego należało powoli acz sukcesywnie dążyć.
Niestety, droga do szczęścia nie zawsze usłana jest w różami a nawet… nożami, biorąc pod uwagę kulinarne perypetie głównej bohaterki. Gloria decyduje się postawić życie na jedną kartę, kontaktuje się z Claudią, dawną znajomą, niegdyś szefową kuchni obecnie właścicielką kilku restauracji we Włoszech, która proponuje jej posadę w nowo otwartej trattorii w San Casciano, w Toskanii. Dziewczyna zamiesza wykorzystać ową szansę, nie mając nic do stracenia przyjmuje ofertę pracy i wyrusza w podróż.
Tu, w słonecznej Italii zaczyna się dla Glorii kolejny rozdział życia a dla czytelników prawdziwa uczta smaków i zmysłów. Opisy wyszukanych potraw przyprawiają o zawrót głowy i… uczucie głodu. Czytanie Toskańskiej trattorii na pusty żołądek okazało się rzeczą niemożliwą. Rozkoszując się lekturą miałam nieodpartą ochotę na kieliszek wina i pyszne tiramisu, niestety, należało zadowolić się kawałkiem czekolady, w myśl zasady „jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma”.
Choć książce można zarzucić przewidywalność fabuły dla mnie nie było to ważne. Toskańska trattoria, miała umilić czas w podróży i zaserwować dawkę odprężenia - sprawdziła się w swej roli. Czytało się ją lekko i nieśpiesznie. I co ważne, pomiędzy wersami ukryło się dotyczące realizacji marzeń przesłanie. Gloria pragnęła jednego – otworzyć własną restaurację. Nierealny ze względów finansowych zamysł nie zgasł lecz tlił się powoli by…. No właśnie. Nie zdradzę jak potoczyły się dalsze losy bohaterki. Nadmienię tylko, że i Toskania nie przywitała Glorii wachlarzem dobrodziejstw. I tu musiała stawić czoła piętrzącym się problemom, złośliwym kolegom i nieudanym związkom. Czy jej się udało? Przekonajcie się sami.
#
#
#
Moi drodzy, moi mili wybaczcie mi proszę ów blogowy zastój.
Ostatnie dni były wyjęte z życia- począwszy od niedzieli kiedy to plotkując z naszą Izą na gg nieomal spóźniłam się na samolot. Mknąc xxx km/h po autostradzie, z językiem na brodzie (e przesadzam, przecież nie biegłam na lotnisko ;)) dotarłam 10 min przed zamknięciem bramek. Dzień później się obroniłam, dwa dni później byłam w Zakopanem (oczywiście w połowie drogi odkryłam, że aparat spoczywa na dnie torby, ta z kolei w przechowywalni bagażu). Poza tym zalali mi mieszkanie a woda wypływała... z kontaktów (pobiegłam odkręcić kran w nadziei, że zapali się światło, nic z tego). Dziś znów wyruszam do Niemiec. Na ile? Na chwilę. I nie wiem gdzie jest moje miejsce i co chcę w życiu robić. Ajć ten blog nie o tym ;) Wiem, że chcę czytać! Tak więc Kochani, do jutra, do poczytania ;)
Brzmi fajnie:) Chyba się skuszę:)
OdpowiedzUsuńToskania? Już czuję, że książka mi się spodoba:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
No to nisko latasz :):):)
OdpowiedzUsuńWracaj szybko :)
Lubię książki o Toskani...:-)
OdpowiedzUsuńsmakowita książka, z chęcią skonsumuje
OdpowiedzUsuńzastanawiające, że ilekroć pisarze skuszą się na opisywanie Włoch (lub Hiszpanii) zawsze kończy się na jedzeniu ;)
OdpowiedzUsuńJa się ostatnio sparzyłam na książce o kulinariach i akcji osadzonej w malowniczym zakątku. Chyba nie dla mnie takie lektury...
OdpowiedzUsuńHeh - totalna jednomyślność co do oceny :) Widziałam na LC, że czytasz w tym samym czasie i byłam przeciekawa jak ocenisz. Identycznie :) Bardzo fajnie :) Pozdrawiam i moc pozytywnej energii ślę (się wszystko wyklaruję się, co zrobić, jak zrobić i czy zrobić!).
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic z tego typy literatury, może się kiedyś skuszę, chociaż obawiam się tej stereotypowości. Jej wali się całe życie, wyjeżdża do Włoch, spotyka Jego i żyją długo i szczęśliwie.
OdpowiedzUsuńAleż masz życiowe zawirowania - to wszystkiego dobrego życzę i wracaj szczęśliwie.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tą książkę :) Rozluźniająca i dająca nadzieję :) Idealna na letnie chwile
OdpowiedzUsuń