autor: Stefan Czerniecki
tytuł: Cisza
wydawnictwo: Bernardinum
rok wydania: 2013
ilość stron: 288
ocena: 5.5 / 6
W
moich podróżniczych marzeniach z Ameryką Południową nigdy nie było mi po drodze.
Oczywiście, nie wzgardziłabym darowaną/wygraną wycieczką i chętnie
odwiedziłabym Wyspę Wielkanocną, dałabym się porwać karnawałowi w Rio, oniemiałabym
na widok wodospadów Iguazu… Ale żebym tak z własnej woli tuczyła drobniakami swoją
świnkę skarbonkę w nadziei na South America trip do Peru i Ekwadoru? No jakoś
tak nie.
Ale
podróżnicze plany to jedno a czytelnicze preferencje - drugie. O Ameryce Południowej
mogę czytać bez końca, pod warunkiem, że książka będzie opatrzona dwoma słowami
„Stefan Czerniecki”. Tak Drogi Czytelniku, bo musisz wiedzieć, że pod tym
nazwiskiem kryje się wciągająca, pełna zabawnych historii, ciętych ripost,
inteligentnego sarkazmu klimatyczna podróż. A że po raz kolejny padło na Amerykę
Południową? Jak widać autorowi w tym kierunku bardzo po drodze. Jest więc druga
po „Dalej od Buenos” – „Cisza”. Ale uwaga, w tej „Ciszy” o ciszę bardzo trudno.
Czytając perypetie zabawnego gringos,
dzielnego chojraka i (uwaga, tu cytat) „psa na baby”, nie sposób zachować
powagi.
Stefan
Czerniecki tym razem na ostrzu podróży postawił Peru i Ekwador. My –
czytelnicy, pasażerowie nie na gapę, bo z biletem w formie książki mamy okazję
prześledzić jego wędrówkę. Zaczyna się dość ciekawie, od „uroczych latynoskich
oczu”, ale może przejdźmy dalej, podziwiać inne widoki…
Wraz
z „Ciszą” mamy okazję poznać zakątki Peru, zajrzeć do slumsów w mało
atrakcyjnej i szarej Limie, skosztować lokalnego specjału – świnki morskiej (podziękuję,
dziś piątek), odwiedzić Kanion Colca i zobaczyć „kondora cień” , zachłysnąć się
widokiem słynnych ruin Machu Picchu. W pakiecie, zupełnie gratis zostaniemy
obrabowani, obrabowani i…porwani. Żądni dalszych atrakcji? Proszę bardzo – w
Ekwadorze wdrapiemy się szczyt wulkanu Illinizy Norte, w Otavalo na największym
bazarze na kontynencie obłowimy się niczym „galerianki” i zagłębimy się (nielegalnie
dość) ekwadorską dżunglę. To tylko kropla w morzu – gąszczu atrakcyjnych miejsc
jakie skrywa w sobie „Cisza”. Przeczytajcie. Warto.
„Cisza”
to nie przewodnik, raczej historyjka o perypetiach trójki gringos (w podróży Stefanowi towarzyszyły równie zabawne koleżanki –
Zosia i Ula) przemierzających Amerykę Południową i surowe Andy. Ale i tutaj nie
brak praktycznych rad i wskazówek zaczerpniętych z dość ciekawych doświadczeń podróżników. No tak, mądry gringo po szkodzie. Jeśli chcecie wiedzieć jak w Peru i Ekwadorze
nie dać się ograbić z cennych dolarów, telefonu i ostatniej paczki ulubionych herbatników
sięgnijcie po „Ciszę”.
Wspominałam
już, że uwielbiam serię „Poznaj Świat”? Za ciekawe, pełne pasji opowieści, za niebywałą
jakość wydania i za te oszałamiające, piękne zdjęcia. Cudo!
Zdjęcia
pochodzą ze strony autora http://stefan.czerniecki.net (te same znajdziecie w książce)
Pobrałam
je bez jego zgody i wiedzy.
Jeśli
kiedykolwiek tu zajrzysz… do kolejnego napisania i poczytania Stefan!
Również bardzo lubię tę serię - jedna z ciekawszych na rynku.
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytałabym tę 'Cieszę'. Ameryki Południowej pewnie nigdy w życiu nie odwiedzę, ale z chęcią o niej poczytam.
Uwielbiam serię Poznaj świat. Piękne fotografie, ciekawe teksty...Czernieckiego nie czytałam, ale na pewno to zrobię:)
OdpowiedzUsuńKsiążka dobra na wakacje nad jeziorem ;) dobra na wyluzowanie sie po dni uszaleństw na plaży!
OdpowiedzUsuń