Nie przyznam się przed sobą
i przed Wami ile książek kupiłam tej zimy. By zagłuszyć wyrzuty sumienia
podzieliłam stos na dwie części (po prostu udawałam, że nie zauważam wszystkich
nowości na swych półkach ;)). Drugą pochwalę się za jakiś czas, zanim zacznę
rwać sobie włosy z głowy i płakać nad zrujnowanym domowym budżetem…
Proszę powiedzcie, ile książek
na Waszych półkach czeka w kolejce na przeczytanie? Policzyłam i wyszło, że mam
zapas na półtora roku. Już zdążyłam się przekonać, że kupowane w dniu premiery nowości
w moim przypadku nie są najlepszym rozwiązaniem. Zanim sięgnę po daną książkę czas
i promocja skutecznie obniży jej cenę. No
ale głos rozsądku to jedno, radość kupowania drugie.
Oczekując na kolejną
przesyłkę z KDC stoję i rozpaczam nad brakiem miejsca na półkach. Mam nadzieję,
że pomożecie i przygarniecie kilka książek, liczę na Was. Wieści niebawem :)
Stos jaki jest widać na
załączonym obrazku
Od dołu pierwsze trzy
pozycje „Babcia w Afryce”, „Dalej od Buenos”
i „Powrót do Poziomki” – wszystkie z
autografami to jeszcze zakupy z Targów Książki w Krakowie, które nie miały
okazji prezentować się w stosie.
„Cztery
pory lata” i „Tam
gdzie nie ma coca - coli” (z miłą dedykacją i autografem autora) to
egzemplarze od autorów wygrane w konkursach, pierwsza u Sabinki, druga u
Roberta (Notatnik kulturalny). Bardzo dziękuję i autorom i organizatorom.
„Droga”
to
prezent od kolegi, który prawie mi wcisnął ów egzemplarz i jeszcze dziękował,
że go wzięłam (książka zupełnie mu się nie podobała, co w tym przypadku bardzo
mnie cieszy, planowałam jej kupno od dłuższego czasu :) )
„Światła
września” i „To” to prezent
od siostry
Reszta to moje nabytki, ze
wszystkich się cieszę a najbardziej z upolowanej na allegro książki „Dotknięcie ziemi” Rani Manickiej. Polowałam
na nią od dłuższego czasu, to jedyna książka autorki której mi brakowało,
niestety jest niedostępna w księgarniach. Na szczęście nie osiąga niebotycznych
sum na allegro więc udało mi się ją nabyć po przystępnej cenie.
I na tym miało się skończyć
ale nie mogę się powstrzymać.... Przy układaniu stosu narobiłam niesamowitego
hałasu (uroki półek bez podpórek – wyciągam jedną książkę, spadają trzy
następne). Układając stos tuż pod nosem mojego szanownego ragdolla chcąc nie chcąc obudziłam go. W odwecie postanowił się zemścić i zrobić to, co najlepiej mu
wychodzi – ugryźć książkę. Wybór jak widzę padł na Stephena Kinga, ma kot gust
! ;)
Miłego weekendu :))