autor:
Katarzyna Pakosińska
tytuł:
Georgialiki. Książka pakosińsko - gruzińska
wydawnictwo:
Pascal
rok
wydania: 2012
ilość
stron: 352
ocena:
6 / 6
Gruzja?
Czemu by nie! Zlokalizowany gdzieś na Kaukazie maleńki skrawek posowieckiej
ziemi kusi oryginalnością, znakomitą kuchnią, głęboko zakorzenionymi tradycjami
i szczerą, naturalną gościnnością, która sprawia, że człowiek czuje się jak u
siebie, wśród swoich… Ale zaraz. Chwileczkę. Przecież to już było! Nie dalej jak rok temu za sprawą książki
„Gaumardżos. Opowieści z Gruzji” czytelnik zabrał się tam w podróż z
małżeństwem Mellerów. Co więc mamy? Déjà vu? Nudną powtórkę z rozrywki? Nic z
tych rzeczy!
Kto
by pomyślał, że młodzieńcza miłość, która rozkwitła na pograniczu Europy i Azji
da początek trwającej po dziś dzień
fascynacji krajem i jego mieszkańcami? Zaczęło się całkiem zwyczajnie –
niespełna 16letnia Kasia wyjechała z zespołem folklorystycznym na występ do
Gruzji. Choć tańczyła od ładnych paru lat, podczas próby obserwowana przez
pewnego czarnookiego młodzieńca z wrażenia poplątały jej się kroki. Pakosińska
najpierw pokochała Gruzina, zaraz potem całą Gruzję ale na ponowne, drugie
spotkanie przyszło im czekać przeszło dwadzieścia lat…
Mijały
lata. Artystka związała się z Kabaretem Moralnego Niepokoju, założyła rodzinę ale
nie wyparła z pamięci Gruzji. Jej estradowy ekshibicjonizm zaowocował najpierw
intensywnym poszukiwaniem ukochanego Mamuki a później wydał plon w postaci
cyklu reportaży. Bo o to doskonale znaną gruzińskiej społeczności Polkę
zauważył tamtejszy reżyser i od słowa do słowa przy akompaniamencie toastów
zrodził się plan nakręcenia serialu dokumentalnego „Tańcząca z Gruzją”.
Nie
miałam okazji obejrzeć serialu ale z zapowiedzi wnioskuję, że jest tożsamy z
książką, odcinki odpowiadają rozdziałom, mają podobny schemat i domyślam się,
że zachowane są w tym samym stylu. Ale ja dziś o wersji papierowej, bo książka
szalenie mi się podobała. „Georgialiki. Książka pakosińsko - gruzińska” jest
poniekąd taka, jak sama Autorka, kipiąca energią, ociekająca humorem i pełna
zabawnych anegdot, które rozbawią Czytelnika do łez (co potwierdzam i
poświadczam bo podczas lektury moje gruczoły łzowe niesamowicie się
napracowały).
Książka
podzielona jest na dwie części. Pierwsza to podróż „Tańczącej z Gruzją”, gdzie
Autorka przybliża historię każdego regionu, odkrywa ciekawe miejsca, poznaje
zabytki, tradycje, przygotowuje charakterystyczne dla danej krainy potrawy i
wyjdzie nie wyjdzie - dzieli się z czytelnikiem przepisami. Tylko tu
przeczytacie o tym ”jakie ma skutki łyk Bordżomi malutki” i ”jakie zalety kryje
stan toalety”. Dowiecie się jak przywołać Jamesa Bonda, co robi Łódź w Swanetii
oraz uwaga! – jak osiągnąć stan szczęśliwości u kobiety… Zainteresowani? Ja
myślę!
Druga
część kryje natomiast w sobie więcej z wzniosłości. To rozmowy podczas
wyimaginowanej supry, na którą Autorka zaprosiła swych gruzińskich przyjaciół.
Są wśród nich reżyserzy, dziennikarze i inne związane ze światem kultury
osobistości a ich opiniotwórcze dyskusje dotyczące poziomu życia, polityki i
przemian zachodzących w tamtejszym społeczeństwie rzucają światło na obraz
współczesnej Gruzji.
Gorąco
polecam tę pakosińko - gruzińską książkę. Czytałam ją z prędkością światła,
nieprzerwanie z niekłamaną przyjemnością. Bardzo fajnie napisana, pięknie
wydana, naszpikowana barwnymi zdjęciami warta jest swej ceny. Dla mnie to
czytelnicze odkrycie roku.
To
ja powtórzę raz jeszcze, w myśl starej sprawdzonej metody mamy Autorki –
Marzenny, „bo przecież jak będę mówić wolno, to zrozumie, prawda?”… -
Go-rrrą-co po-le-cam.

Zdjęcie (znajduje się również w książce) pochodzi z bloga Katarzyny Pakosińskiej "Tańcząca z Gruzją"
A na stronie TVP można obejrzeć odcinki "Tańczącej z Gruzją" KLIK