piątek, 31 grudnia 2010

o mały włos- zdążył stos ||| a także...

^ PODSUMOWANIE

Mimo, że ów blog dopiero raczkuje, skusiłam się na podsumowanie 2010 roku.
Nieodzowna okazała się tu pomoc biblioNETki, w której od przeszło roku kataloguję i oceniam przeczytane książki (a ich 6-stopniowa skala ocen najbardziej przypadła mi do gustu)

W roku 2010 przeczytałam 74 książki
(dla porównania – w roku 2009  - tylko 43 książki )

Już wspominałam, dzięki Wam- blogowiczom a także portalom traktujących o książkach w tym roku przeczytałam wiele rewelacyjnych 6.0 ( 11 ) i świetnych 5.5 ( 9 ) książek.

Moje top 11  rewelacyjnych książek przeczytanych w 2010 roku (kolejność przypadkowa, powtarza się "bez mojej zgody" )




^ STOS(iki)

Czyli coś co uwielbiam oglądać na Waszych blogach J Coś, co wywołuje nutkę zazdrości ale przede wszystkim – cieszy oczy J
U mnie tzw. stosiki będą pojawiać się rzadko,  studencki wikt przewiduje zakup jednej książki w miesiącu (i nieskończenie wiele książek upolowanych na wyprzedaży ;) )
Ale grudniowym stosikiem chciałabym się pochwalić. Nie spodziewałam się, że mi się tak rozrośnie i rozgałęzi J

Wyższy od góry:
  1. Morrrison T. - Odruch serca – zakup z KDC za 10 zł
  2. Butcher T. - Rzeka krwi – jak wyżej
  3. Niffenegger A.  - Żona podróżnika w czasie – zakup na Targ z książkami 
  4. Skowroński J. – Był sobie złodziej – bo kosztował jedyne 7,50 J
  5. Moran M.  - Heretycka królowa – z listy „chcę przeczytać ” - od Świętego Mikołaja
  6. Wheeler S. - Za blisko słońca – prezent
  7. Romano Lax – A. hiszpański smyczek – bo Iza poleciła J
„Książę mgły” zakupiony także w grudniu, przechwycony przez siostrę, nie załapał się do zdjęcia.

Niższy stosik– to efekt wczorajszego napadu na Matrasa. Pocztą pantoflową dowiedziałam się o starorocznej wyprzedaży.  Z uporem maniaka sprawdzałam każdy tytuł na biblionetce i LC. Wybrałam, a w Matrasie wyszukałam takie oto tytuły:
od góry
1.         MacDonald S. - Muzyka fal – 9,90 -bo wg rekomendacji biblioNETki ta książka może mi się na 74 % spodobać J
2.         Kaytesi A. – Jeszcze żyjemy - jedyne 4. 90 J
3.         Vachon M. Buntownicy bez granic  - jak wyżej
4.         Milss M. – Amagansett – jak wyżej
5.         Hardy J. – Dom cudów – 9,90
J




^ ŻYCZENIA

Ostatni dzień roku – Sylwester.
Korzystając z okazji chciałabym Wam wszystkim złożyć sylwestrowe oraz noworoczne życzenia.
Dziś – udanej zabawy w szampańskim nastroju a od jutra, przez cały  2011 rok – wszelkiej pomyślności i spełnienia marzeń J



czwartek, 30 grudnia 2010

Małgorzata Gutowska- Adamczyk - Cukiernia pod Amorem. Zajezierscy

autor: Małgorzata Gutowska- Adamczyk
tytuł: Cukiernia pod Amorem. Zajezierscy
wydawnictwo: Nasza Księgarnia
ilość stron: 472
ocena6 / 6



Ach co to była za książka!

Cukiernię kupiłam w ciemno, po licznych ochach i achach czytanych tu i ówdzie. I tom na Targach Książki (z pozdrowieniami i autografem od „mga”  ), II tom przyniósł mi Święty Mikołaj (to nieprawda, że Mikołaj przychodzi tylko do grzecznych dzieci ;) ).

Tom I, o Zajezierskich czytałam w okresie Świąt. Chyba nie mogłam sobie wybrać z jednej strony lepszego z drugiej gorszego czasu. Lepszy – bo to nie tylko wspomnienia kilku pokoleń rodzin Zajezierskich, Bysławskich, Hryciów. Akcja powieści niejednokrotnie przenosi nas w dzień Wigilii Narodzenia Pańskiego. Świąteczna aura otaczała mnie więc z każdej strony. W mieszkaniu zapach świeżej choinki mieszał się z zapachem ciast i pieczonego mięsiwa, a z kart „Cukierni…” wylewał się opis świątecznego zgiełku i przygotowań do wigilijnej wieczerzy.
Ale wiadomo – każdy kij ma dwa końce- i czytanie tej powieści podczas świąt, też miało swoje złe strony.  Jakież to?
W moim rodzinnym domu mama co święta próbuje przejść samą siebie. Co roku podnosi sobie poprzeczkę piekąc więcej ciast. Poza tradycyjnymi makowcami i sernikami – dla tradycjonalistów, serwuje nam specjalności z masą krówkową, bitą śmietaną, truflami, ptasim mleczkiem i innymi pysznymi (i jakże kalorycznymi) dodatkami.
I czytając karty „Cukierni”, w których co rusz była mowa o: kasztanach w cukrze, belgijskich czekoladkach, gorącej szarlotce z lodami waniliowymi, leguminie cytrynowej na śmietance, lodach o różnych smakach, torcie hiszpańskim, babie żółtkowej, kremie z kasztanów, galarecie wiśniowej na winie, czekoladkach no i przede wszystkich przepysznych jagodziankach (które machinalnie kojarzą mi się z wczasami spędzanymi nad naszym Morzem Bałtyckim J ) po prostu nie dało się czytać o tych pysznościach obojętnie. Gdy tylko brałam „Cukiernię” do rąk, brałam też talerzyk z ciastem. Uff dobrze, że książkę wchłonęłam w pięć dni. Aż boję się pomyśleć co by było gdybym czytała ją z trzy tygodnie…  J
Przede mną II tom a później III… oj jak tak dalej pójdzie będę musiała pomyśleć o wczasach odchudzających ;)

Książka rewelacyjna, strasznie wciągająca i  niezwykle interesująca. I mądra. Mnóstwo tu staropolskich zwrotów, francuskich i angielskich dialogów. Oczywiście każdy jeden wyraz czy zdanie w gwoli wytłumaczenia - opatrzone jest przypisem
 I tak np. dowiedziałam się, że:
W klasztorze jadania to „refektarz” (głowę bym dała uciąć, że to „reflektarz” :/)  
„hubertus” to tradycyjne święto myśliwych organizowane na koniec sezonu łowieckiego (miałam świadomość, że św. Hubert jest patronem myśliwych i leśników, ale nad samą nazwą hubertus, nigdy się nie roztrząsałam, a może powinnam? Wszak hotel o tej samej nazwie mijam codziennie w drodze na uczelnię.)
I…chyba na tym zakończę wyliczanie bo zaczynam się wstydzić nieznajomości rodzimego słownictwa polskiego…

Podsumowując.

Pyszna książka!!!





wtorek, 28 grudnia 2010

Milana Tierłojewa - Taniec w ruinach

autor: Milana Tierłojewa
tytuł: Taniec w ruinach
wydawnictwo: Klub Dla Ciebie
ilość stron: 160
ocena4 / 6

„Taniec w ruinach- przejmujący dziennik młodej Czeczenki” to książka, po którą warto sięgnąć.

Dziennik rozpoczyna się wydarzeniami z grudniowej nocy 1994 roku, kiedy to armia rosyjska najechała na młodą Czeczeńską Republikę Iczkierii. 14 letnia wówczas Milana i jej przyjaciółki nie zdawały sobie sprawy, czym tak naprawdę jest wojna. Ich tematy do rozmów skupiały się jedynie nad tym, jakie sukienki włożą na zbliżający się bal.

W grudniu 1994 roku wszystko się zmieniło.

Armia rosyjska zniczyła nie tylko miasta, czy domy. Czeczenii zostali pozbawieni wody, elektryczności. Na stołach w domach pojawiły się świeczki, szczęściarzem mógł się zwać ten, kto miał ich zapas.
Ludność czeczeńska żyła w wielkim strachu Każdego mężczyznę pomiędzy 10 a 60 rokiem życia uważano za bandytę. Jedyną szansą na przeżycie stała się ucieczka.

Biografia ukazuje przemianę Mileny, która z nastoletniej dziewczyny w obliczu wojny stała się emocjonalnie dojrzałą kobietą, dbającą o swych najbliższych.
Książka godna polecenia.

Natknęłam się na okazyjną cenę tej książki - 3 zł

Okazja goni okazję...

Ja - fanka C.R. Zafona wywęszyłam taką oto okazję:
Marina za 15,90
Cień wiatru za 16,90

Posiadam obydwa tytuły ale może ktoś inny się skusi :)

Jest jeszcze kilka innych tytułów po atrakcyjnych cenach (m.in. Bóg. Życie i twórczość za 19,9, Uciekinier za 13,9 nad którym mooocno się zastanawiam :))

poniedziałek, 27 grudnia 2010

Rani Manicka - Matka ryżu

autor: Rani Manicka
tytuł: Matka ryżu
wydawnictwo: Albatros
ilość stron: 480
ocena6 / 6


Są takie książki, które zaczynasz czytać i mimowolnie się uśmiechasz. Cieszysz się, że wśród tylu ciekawych, mniej ciekawych i kompletnie nieciekawych lektur trafiłeś na prawdziwą perełkę. Wiesz już, że ta książka w pełni Cię pochłonie, sprawi, że wszystkie ważne dotąd obowiązki zejdą na dalszy plan a Ty bez reszty zatracisz się w czytaniu.

Przed Wami igła znaleziona w stogu siana - "Matka Ryżu".

Po przeczytaniu pierwszych stron powieści, błędnie założyłam, że książka opowiadać będzie historię, jakich czytałam dotąd wiele. Ona- czternastoletnie jeszcze dziecko, zmuszona jest poślubić 37 letniego, ponoć majętnego wdowca z dwójką dzieci gratis. On – stary, gruby brzydki okaże się tyranem, który swą żonę będzie traktował jak niewolnicę, będzie ją bił, gwałcił i poniżał. Pomyliłam się. I choć faktycznie 14letnia Lakszmi poślubiła starego(jak dla niej) i niezbyt urodziwego Aię, na tym kończą się porównania i podobieństwa do męża kata i sadysty. Aja kochał Lakszmi nad życie. Gotów był całować ziemię, po której jego ukochana żona stąpała. Kochał ją niezmiernie i bezgranicznie, chociaż zdawał sobie sprawę, że nie jest to miłość odwzajemniona. Lakszmi go nie kochała, co więcej – brzydziła się i gardziła nim.

Książka przedstawia historię czterech pokoleń malajskiej rodziny. Nie będę opisywać ich losów by przez przypadek nie ujawnić zbyt wielu szczegółów. Dodam tylko, że dzieje kolejnych pokoleń nie są szczęśliwe. Zarówno Lakszmi, Aja, jak i ich dzieci, wnuki oraz prawnuczka nie zaznają w swym życiu wiele radości. Każda z tych osób doświadczy w życiu uczuć smutku, rozpaczy i żałoby.

Książkę dostałam od siostry w prezencie imieninowym. Wręczyła mi ją z najlepszymi życzeniami dodając: „miałam Ci kupić nową książkę Sparksa ale akurat w księgarni jej nie mieli”. Mam ochotę pobiec do księgarni XY i podziękować im za brak Sparksa :) Nie to, żebym nie lubiła jego książek, jednak w porównaniu z „Matką ryżu” Sparks musi zejść na niższy stopień podium.

I wiecie co? Uważam, że wydawnictwo Albatros powinno pomyśleć nad zakrojoną na szeroką skalę promocją książki „Matka ryżu”. Myślę, że idealny byłby slogan w stylu „Satysfakcja gwarantowana albo zwrot pieniędzy”. Jestem pewna że osób niezadowolonych będą ze świecą szukać :)


Sukcesywnie przenoszę opinie wcześniej napisane i zamieszczane na LC

niedziela, 26 grudnia 2010

Mario Vargas Llosa - Raj tuż za rogiem

autor: Mario Vargas Llosa
tytuł: Raj tuż za rogiem
wydawnictwo: Znak
ilość stron: 456
ocena: 4.5 / 6

R aj tuż za rogiem to moje pierwsze spotkanie z Llosą. Nie ukrywam – poniekąd obawiałam się tego wyzwania. Czy sprostam? Czy książka mnie oczaruje, pochłonie bez reszty? A może przeciwnie - w ogóle mi się nie spodoba, będę ją męczyć, by wreszcie w kolejnym ataku furii rzucić ją w najdalszy kąt półki. Niepotrzebnie się dręczyłam. Przygoda z noblistą okazała się nad wyraz udana.
A le po kolei. Opis książki sygnalizuje, że będzie to opowieść o dwóch niespokojnych duszach. Dwie różne osoby, dwie różne historie, dwa różne światy. Co je z sobą łączy?
J ako pierwsze poznajemy losy Flory Tristan, kobiety obdarzonej wytrwałością i wyjątkowym uporem. Florita należała do tych osób, które wyrzucone drzwiami, wchodziły oknem. Poświęciła życie, by głosić robotnikom poglądy na temat Jedności Robotniczej. Wyjaśniała, że tylko zjednoczenie pozwoli osiągnąć im to, czego pragną: prawo do pracy, wykształcenia, godziwe warunki do egzystencji, w przeciwnym razie dalej będą traktowani jako ludzie drugiej kategorii. Flora była przerażona widząc jak potwornie obchodzi się z prostytutkami, jak traktuje się ludzi obłąkanych. Chcąc przerwać te okropieństwa swą rewolucję rozpoczęła od uświadamiania władzy i Kościoła, by nie pozostawali bierni i obojętni na losy biedoty.

T ymczasem historia Paula Gauguina jest z pozoru inna. Ten były marynarz a później agent giełdowy, finansista i bankier, mąż swojej żony, ojciec piątki dzieci, nagle zainteresował się malarstwem, zostawia całe doczesne życie i wyrusza w podróż aby oddać się pasji.
U ciekając od cywilizacji osiedlił się na Tahiti. Zaczął prowadzić rozwiązły tryb życia. Pierwszą kochanką była Titi Piersiątko, kolejną Teha`amana, zaledwie 13 letnia dziewczynka, która została jego towarzyszką życia, jego vahine, jego muzą. Euforia i seksualna rozkosz stały się źródłem fantazji i dziwactw, ale też podsuwały Paulowi obrazy, które później przelewał na płótno.
Ż ycie na Tahiti nie było łatwe. Tubylcy uważali go za rozpustnika i bezbożnika Postanowił wrócić do Francji i otworzyć wystawę swych obrazów. Był pewien swego sukcesu. Niestety, tak się nie stało. Wystawa zakończyła się fiaskiem. Krytycy nie rozumieli jego sztuki, a samego artystę traktowali z obojętnością.

Z awiedziony Paul zaczął szukać swego miejsca we Francji, po czym ponowne wyjechał na Tahiti. Znalazł sobie nową kochankę, Pau`urę, jak i poprzednie, była jeszcze dzieckiem, miała zaledwie 14 lat. Nastały ciężkie lata. Paul – biedny, śmiertelnie już wtedy chory, stracił chęci do malowania. List, który wysłał do swych sąsiadów z Paryża zawierał okrutny przekaz: „Zły los prześladował mnie od dziecka, Nigdy nie zaznałem szczęścia ani radości. Zawsze walczyłem z przeciwnościami. Dlatego wołam: Boże, jeśli istniejesz, oskarżam cię o niesprawiedliwość i niegodziwość”*
A ż wreszcie nastały dobre dni. Paul dowiedział się, że zostanie ojcem tahitańskiego potomka. Odzyskał chęci do życia, namalował wiele obrazów wśród nich słynny: skąd przychodzimy? kim jesteśmy? dokąd zmierzamy?

R ozmyślnie nie zdradzę dalszych losów Paula. I jeśli mogę Was zachęcić – sięgnijcie po tę wyborną lekturę, niezwykle mądrą, bogatą w swej treści. Zaznaczam jednak, nie jest to ksiązka łatwa, którą się wchłania w jeden wieczór. „Raj tuż za rogiem” należy dozować w odpowiednich dawkach, gdyż niemal każda strona książki skłania ku refleksjom.
O d początku ksiązki doszukiwałam się powiązania pomiędzy Florą a Paulem. Wprawdzie szybko wyjaśnia się rodzinne powiązanie lecz nie tylko to ich łączy. Obydwoje dążą do zmian. Flora pragnąc zadbać o lepszy los robotników i sytuację kobiet, sama drastycznie zmienia swoje życie. Paul czyni tak samo. Obydwoje dążą do zmian, szukając swego raju na ziemi
G łupio się przyznać ale do tej pory nie słyszałam o tym wybitnym malarzu jakim był Gauguin. Nigdy nie interesowałam się sztuką, nazwiska malarzy jestem w stanie wymienić na palcach jednej ręki, no może na palcach dwóch rąk :)
I tym bardziej cieszę się ze sposobności przeczytania „Raju tuż za rogiem”. Llosa doskonale przedstawił sylwetkę artysty. Zachęcił mnie do poszukania i przeczytania szerszej biografii malarza oraz obejrzenia jego dzieł.
E fektem końcowym będzie wisienka na torcie – okładka książki. Jest przepiękna. Konia z rzędem dla Wydawnictwa Znak za tak rewelacyjne wydania książek Llosy. Aż chciałoby się mieć wszystkie jego książki na własność.
M am nadzieję, że choć trochę zachęciłam Was do przeczytania tej książki. Ja sama skuszę się na kolejną powieść. „Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki” już czekają na swoją kolej.

P.S.
„Czy tu jest raj?
„Nie, panienko. Proszę zapytać tuż za rogiem”**

* M.V. Llosa, „Raj tuż za rogiem”, Wyd. Znak, Kraków 2010, str. 156-157
** tamże, str. 435

Książkę otrzymałam i "zrecenzowałam" dla portalu Lubimy czytać.
Dziękuję raz jeszcze.

piątek, 24 grudnia 2010

Tess Gerritsen - Infekcja

autor: Tess Gerritsen
tytuł: Infekcja
wydawnictwo: Albatros
ilość stron: 408
ocena: 4.5 / 6



Thriller medyczny. Wzbraniałam się przed tym gatunkiem rękami i nogami.
Ja, która przychodnie i szpitale omijam szerokim łukiem; której na widok krwi miękną nogi w kolanach - miałabym z własnej, nieprzymuszonej woli czytać coś takiego? Co to, to nie.
Do Tess Gerritsen zachęcał mnie od dłuższego czasu jeden z nielicznie czytających znajomych. Skoro on - wybredny i wymagający czytelnik tak sobie chwalił to może  i mnie- wchłaniającemu wszystko książkofilowi również powinno się spodobać.
Wypożyczyłam „Infekcję” myśląc, że pewnie zaginie gdzieś na dnie piętrzącego się bibliotecznego stosu.
Jeden ruch oka na okładkę… i wiedziałam, że przepadłam. Tuż nad cienkimi strużkami krwi widniało jedno zdanie:

W tym gatunku nie ma nikogo lepszego – Harlan Coben.

Nic ma lepszej promocji, niż pozytywna opinia jednego z najlepszych współczesnych twórców thrillerów.
H. Cobena (a może Myrona Bolitara?) kocham miłością bezgraniczną i bezwarunkową. Przeczytałam jego wszystkie książki (stop! Prawie wszystkie, bo ostatnia- Mistyfikacja cierpliwie czeka na swoją kolej. Dziwne czemu jeszcze nie dosięgły jej me lepkie rączki.  Chyba w tym sęk, że na kolejną, nową powieść H.C. będę musiała poczekać rok z okładem. Spokojniej śpię, wiedząc że mam jeszcze jednego Cobena w zanadrzu J
Do rzeczy.
Do jednego z bostońskich szpitali z objawami splątania i dezorientacji trafia 76-letni Harry Slotkin, na co dzień mieszkaniec domu opieki w Brant Hill .Przyjmuje go doktor Toby Harper, która po wstępnych badaniach zleca tomografię komputerową. Nagły wypadek i reanimacja kolejnej osoby odrywają Harper od poprzednio badanego pacjenta.
Gdy zamieszanie mija, po Harrym Slotkinie nie ma śladu. Rozpłynął się w powietrzu, zapadł pod ziemię, przepadł jak kamień w wodę… Pociągnięcie Harper do odpowiedzialności jest tylko kwestią czasu.

Kilka dni później do tego samego szpitala i na tą samą panią doktor trafia kolejny mieszkaniec Brant Hill – Angus Parmenter. Pacjent ma identyczne objawy co niedawno zaginiony Slotkim więc kiedy umiera, Harper nie bacząc na sprzeciw Carla Wallenberga – osobistego lekarza z Brant Hill, wyprasza zgodę rodziny i przeprowadza sekcję zwłok. Wyniki są wstrząsające. Pacjent zarażony był chorobą Creutzfeld-Jakoba, powszechnie znaną jako choroba wściekłych krów.
Toby Harper obawiając się epidemii, chce za wszelką cenę odnaleźć zaginionego Slotkina. Pierwsze kroki wiodą ją ku Brant Hill. Tam nie zamierzają jej pomóc. Więcej - ktoś usilnie próbuje zmusić ją do przerwania śledztwa.
Czy mieszkańcy Brant Hill po uiszczeniu (niemałej) opłaty mają szansę na drugą młodość? Jak daleko można się posunąć, by przedłużyć człowiekowi życie.
Aż chce się napisać; po trupach do celu…

To moje pierwsze spotkanie z Tess Gerritsen. Pierwsze ale nie ostatnie. Przyznaję, trochę obawiałam się niezrozumiałego dla mnie słownictwa medycznego: prion, teratogen, 7-hydroksywarfaryna... uff sporo tego było. Na szczęście wszystko jest dobrze wytłumaczone i zrozumiałe nawet dla takiego laika jak ja.
Polecam i sama obliguję się do przeczytania innych tytułów tej autorki.

Zanotowane cytaty:

„Śmierć jako taka nie jest zaskoczeniem. Zaskoczeniem jest to, jak i kiedy umieramy”

 „Śmierć jest naszym przystankiem docelowym już w chwili narodzin (…) Nie wiemy tylko, kiedy i o której tam dojedziemy”



I post. Dlaczego dziś? Dlaczego w Wigilię?
U mnie przestrzega się zasady, "Jak w Wigilię, tak i przez cały rok".

Nosiłam się z zamiarem założenia bloga już od jakiegoś czasu. Z kilku powodów.
1. Od blisko roku czytam i podczytuję blogi książkowe. Dzięki Wam przeczytałam wiele rewelacyjnych książek, wiem których książek mam nie tykać a po które warto sięgnąć.
Dotychczas linki zapisywałam w "ulubionych". Często zawieruszały się gdzieś pomiędzy Biuletynem Informacji Publicznej a projektami współfinansowanymi z UE (poza czytaniem książek, w wolnych chwilach studiuję ;) ) Myślę, że ów blog będzie doskonałym miejscem do uporządkowania wszystkich książkowych spraw :)
2. Musicie mi wybaczyć - nie studiuję polonistyki i nie mam doświadczenia w pisaniu recenzji. Na blogu będą pojawiały się jedynie moje skromne opinie. Nie mniej będzie mi bardzo miło, jeśli moja wypowiedź zachęci do przeczytania danej książki.
3. Iza  no dobra; namówiłaś / przekonałaś mnie  ;*   ;)


Blog do osądu opinii publicznej zostanie poddany pewnie w 2011
To mój pierwszy blog, jakież to wszystko skomplikowane :)

Nie mniej dziś Wigilia, która wprawiła mnie w radosny nastrój (a może to ten blog ;) ) więc Wszystkim pragnę życzyć

                                                    Wesołych Świąt