tytuł: Matka ryżu
wydawnictwo: Albatros
ilość stron: 480
ocena: 6 / 6
Są takie książki, które zaczynasz czytać i mimowolnie się uśmiechasz. Cieszysz się, że wśród tylu ciekawych, mniej ciekawych i kompletnie nieciekawych lektur trafiłeś na prawdziwą perełkę. Wiesz już, że ta książka w pełni Cię pochłonie, sprawi, że wszystkie ważne dotąd obowiązki zejdą na dalszy plan a Ty bez reszty zatracisz się w czytaniu.
Po przeczytaniu pierwszych stron powieści, błędnie założyłam, że książka opowiadać będzie historię, jakich czytałam dotąd wiele. Ona- czternastoletnie jeszcze dziecko, zmuszona jest poślubić 37 letniego, ponoć majętnego wdowca z dwójką dzieci gratis. On – stary, gruby brzydki okaże się tyranem, który swą żonę będzie traktował jak niewolnicę, będzie ją bił, gwałcił i poniżał. Pomyliłam się. I choć faktycznie 14letnia Lakszmi poślubiła starego(jak dla niej) i niezbyt urodziwego Aię, na tym kończą się porównania i podobieństwa do męża kata i sadysty. Aja kochał Lakszmi nad życie. Gotów był całować ziemię, po której jego ukochana żona stąpała. Kochał ją niezmiernie i bezgranicznie, chociaż zdawał sobie sprawę, że nie jest to miłość odwzajemniona. Lakszmi go nie kochała, co więcej – brzydziła się i gardziła nim.
Książka przedstawia historię czterech pokoleń malajskiej rodziny. Nie będę opisywać ich losów by przez przypadek nie ujawnić zbyt wielu szczegółów. Dodam tylko, że dzieje kolejnych pokoleń nie są szczęśliwe. Zarówno Lakszmi, Aja, jak i ich dzieci, wnuki oraz prawnuczka nie zaznają w swym życiu wiele radości. Każda z tych osób doświadczy w życiu uczuć smutku, rozpaczy i żałoby.
Książkę dostałam od siostry w prezencie imieninowym. Wręczyła mi ją z najlepszymi życzeniami dodając: „miałam Ci kupić nową książkę Sparksa ale akurat w księgarni jej nie mieli”. Mam ochotę pobiec do księgarni XY i podziękować im za brak Sparksa :) Nie to, żebym nie lubiła jego książek, jednak w porównaniu z „Matką ryżu” Sparks musi zejść na niższy stopień podium.
I wiecie co? Uważam, że wydawnictwo Albatros powinno pomyśleć nad zakrojoną na szeroką skalę promocją książki „Matka ryżu”. Myślę, że idealny byłby slogan w stylu „Satysfakcja gwarantowana albo zwrot pieniędzy”. Jestem pewna że osób niezadowolonych będą ze świecą szukać :)
Przed Wami igła znaleziona w stogu siana - "Matka Ryżu".
Po przeczytaniu pierwszych stron powieści, błędnie założyłam, że książka opowiadać będzie historię, jakich czytałam dotąd wiele. Ona- czternastoletnie jeszcze dziecko, zmuszona jest poślubić 37 letniego, ponoć majętnego wdowca z dwójką dzieci gratis. On – stary, gruby brzydki okaże się tyranem, który swą żonę będzie traktował jak niewolnicę, będzie ją bił, gwałcił i poniżał. Pomyliłam się. I choć faktycznie 14letnia Lakszmi poślubiła starego(jak dla niej) i niezbyt urodziwego Aię, na tym kończą się porównania i podobieństwa do męża kata i sadysty. Aja kochał Lakszmi nad życie. Gotów był całować ziemię, po której jego ukochana żona stąpała. Kochał ją niezmiernie i bezgranicznie, chociaż zdawał sobie sprawę, że nie jest to miłość odwzajemniona. Lakszmi go nie kochała, co więcej – brzydziła się i gardziła nim.
Książka przedstawia historię czterech pokoleń malajskiej rodziny. Nie będę opisywać ich losów by przez przypadek nie ujawnić zbyt wielu szczegółów. Dodam tylko, że dzieje kolejnych pokoleń nie są szczęśliwe. Zarówno Lakszmi, Aja, jak i ich dzieci, wnuki oraz prawnuczka nie zaznają w swym życiu wiele radości. Każda z tych osób doświadczy w życiu uczuć smutku, rozpaczy i żałoby.
Książkę dostałam od siostry w prezencie imieninowym. Wręczyła mi ją z najlepszymi życzeniami dodając: „miałam Ci kupić nową książkę Sparksa ale akurat w księgarni jej nie mieli”. Mam ochotę pobiec do księgarni XY i podziękować im za brak Sparksa :) Nie to, żebym nie lubiła jego książek, jednak w porównaniu z „Matką ryżu” Sparks musi zejść na niższy stopień podium.
I wiecie co? Uważam, że wydawnictwo Albatros powinno pomyśleć nad zakrojoną na szeroką skalę promocją książki „Matka ryżu”. Myślę, że idealny byłby slogan w stylu „Satysfakcja gwarantowana albo zwrot pieniędzy”. Jestem pewna że osób niezadowolonych będą ze świecą szukać :)
Sukcesywnie przenoszę opinie wcześniej napisane i zamieszczane na LC
Zaciekawiona jestem bardzo :)
OdpowiedzUsuńładna okładka :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam już gdzieś o tej książce. Nie wiem jednak kiedy i dlaczego mi umknęła. Teraz już wiem, że na pewno muszę ją mieć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Naprawdę polecam :)
OdpowiedzUsuńu mnie w kolejce czeka kolejna powieśc R. Manickiej "Dotknięcie ziemi" ale ponoć już nie jest tak dobra.
Przekonam się i dam znać :)
Raczej nie :)
OdpowiedzUsuńe? że mi się nie uda? :P
OdpowiedzUsuń