autor: Zośka Papużanka
tytuł: Szopka
wydawnictwo: Świat
Książki
rok wydania:
2012
ilość stron:
206
ocena: 5.5/6
„Szopka” – debiut Zośki Papużanki, pod banderą nowej prozy polskiej szumnie wkroczył na księgarskie półki i w ręce czytelników. Byłam bardzo ciekawa w czym tkwi fenomen nominowanej do Paszportów „Polityki”, stawianej na jednej szali obok Masłowskiej i Kuczoka tejże krakowskiej autorki.
Niezła
szopka w tej „Szopce”! Aż chciałoby się krzyknąć. Zośka Papużanka w 200 stronicowej,
niepozornej książce upchała obrazy z życia kilku pokoleń polskiej, współczesnej
rodziny. Nie patologicznej, w której równo w parze idą alkoholizm i przemoc
domowa, ale jednak zdeformowanej, przez ciągłe utyskiwanie matki i nieporadność
ojca, życiowe dysfunkcje, których skutki najboleśniej odczują dzieci; owoc z pierwszego
małżeństwa tej gderającej - rozwydrzony Maciuś (wolno mu, „on bez ojca się
chowa”) i wspólne ich dziecko - Wandzia, smutna, trochę nieszczęśliwa
dziewczynka, która o dziwo wyszła z tego galimatiasu dość obronną ręką.
„Szopka to jest tutaj, proszę pana- powiedział bardzo poważnie Maciuś – Siedem dni w tygodniu”.
„Szopka”
szalenie przypadła mi do gustu. Napisana wymownym językiem, ubranym w ironię i
sarkazm, ze smakiem i z pazurem opisuje brudy i trudy dnia codziennego. Brudy pierze
się przed sąsiadami, trudy – znosi – z narzekaniem i pomstowaniem bądź też w
ciszy, na wzór: przepraszam-że-żyję.
„Szopka”
to proza na piątkę z plusem. Plus za oryginalność, wielobarwny język, finezyjny
styl i polską rzeczywistość. Razem cztery. Piąty należy się za autentyczność bohaterów
– ich wiarygodność nie pozostawi czytelnika obojętnym. Bywały momenty, w
których miałam ochotę wymownie popukać się przy matce w czoło, potrząsnąć ojcem,
przytulić małą Wandzię a Maciusia wytarmosić za uszy. Małego Maciusia, bo temu
dużemu – najchętniej bym d.. skopała ekhm, do słuchu nagadała!
Bardzo
polecam. To kawał solidnej, wartej uwagi literatury. I nie, że „dobre bo
polskie” tylko polskie i dobre!
Nawet nie myślałam, że ta książka to taka oryginalna szopka:-)Lubię w literaturze zgrabnie wpleciony sarkazm i ironię, zaś brudy dnia codziennego, to chyba większości osób interesuje. Mnie w każdym razie zaciekawiłaś, tym bardziej, że jest to polska powieść, a ja lubię, to co ,,nasze''.
OdpowiedzUsuńCiekawa ta Twoja recenzja, zachęcasz, choć spotkałam się też z negatywnymi opiniami.
OdpowiedzUsuńIm więcej pozytywnych recenzji tym bardziej się przekonuję do tej książki. Dzięki Tobie chyba ostatecznie się zdecydowałam na przeczytanie :)
OdpowiedzUsuńNa którymś blogu czytałam ostatnio recenzję tej książki i również była bardzo pozytywna, zachęcająca. Coś mi się też kołacze po głowie, że Papużanka była nominowana do jakiejś nagrody literackiej za tę książkę... chyba do Nike, ale nie jestem pewna.
OdpowiedzUsuńAlbo do Paszportu Polityki? Chociaż ręki sobie uciąć nie dam :)
UsuńZgadza się była nominowana do Paszportu Polityki, ale przegrała z "Morfiną":)
UsuńPrzepraszam, że dopiero teraz, przeprowadzka i remont skutecznie odseparowały mnie od komputera.
UsuńMowa liter i Księgarka wszystko wyjaśniły. Zaznaczyłam tę nominację, bo mimo, że nie wygrana to jednak duże wyróżnienie. Nie czytałam "Morfiny", ale wierzę, że jest dobra.
Czytałam "Szopkę" jakiś czas temu. Zgodzę się z Tobą, że to dobry kawałek polskiej prozy. Przeszkadzała mi jedynie pokrętna i chaotyczna narracja. Natomiast najbardziej podobała mi się postać ojca - niepozornego człowieka, który przez całe swoje małżeństwo pozostaje zdominowany przez żonę-krzykaczkę. Całe szczęście, że pod koniec udaje mu się trochę wyzwolić spod tej musztry.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja mu strasznie współczułam, był taki osaczony i nieporadny. Uśmiechał się tylko dzięki Wandzi. Ale co jest ważne, "Szopka" gra na uczuciach czytelnika, wyzwala w nim szereg emocji, bohaterów albo się lubi, współczuje im albo szczerze nie znosi. No, lubię takie książki :)
UsuńPozdrowienia!
Koniecznie muszę przeczytać. Bardzo zachęciłaś mnie do przeczytania tej książki:)
OdpowiedzUsuńPo zapoznaniu się z fabułą chciałoby się powiedzieć samo życie.
OdpowiedzUsuńKsiążka jest mi znajoma, kilka razy mignęła mi przed oczami, ale nie sądziłam, że jest to tak dobra lektura. Teraz chciał czy nie, będę musiała ją przeczytać :-)
Obiecałem autorce że przeczytam, a potem porozmawiamy między innymi o książce w wywiadzie. Myślę, że czas się za to zabrać.
OdpowiedzUsuńCieszy mnie ta książka, bo na polskim rynku wydawniczym mamy deficyt takich powieści. Potrzebujemy mocnego uderzenia, ciekawej prozy i Papużanek!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce, także cieszę się, że miałam okazję czytać Twoją recenzję. Czuję się skutecznie zachęcona i na pewno ją przeczytam, jeśli tylko upoluję :D
OdpowiedzUsuńCóż mogę rzecz. Na pewno przeczytam, kiedy skończę wreszcie instalować to przeklęte ogrzewanie solarne. Super blog :)
OdpowiedzUsuń