wydawnictwo: Muza
rok wydania: 2011
ilość stron: 256
źródło: Z półki
ocena: 5 / 6
Carlos
Ruiz Zafon zyskał dwojakie grono czytelników. Jedni pokochali go od pierwszej
przeczytanej książki, miłością bezwarunkową, która umacnia się wraz z każdą
kolejną lekturą, drudzy – skuszeni pozytywnymi opiniami sięgnęli po którąś z
jego książek, przeczytali i nie mogą zrozumieć o co tyle szumu i skąd tyle
zachwytów? Ja na szczęście należę do tej pierwszej kategorii, od „Cienia wiatru”
poprzez „Grę anioła”, „Marinę” i „Księcia mgły” ów hiszpański autor zyskał we
mnie wierną czytelniczkę. „Światła września” tylko wzmocniły to uczucie, bo
choć w zamyśle pozycja skierowana jest do młodzieży a ja nastoletnie lata dawno
mam za sobą, jej lektura przyniosła mi sporą dawkę rozrywki ale i… grozy.
„Światła
września” przytaczają historię dotkniętej przez los rodziny Sauvelle, matki
Simone oraz dzieci, czternastoletniej Irene i małego Doriana, którzy po śmierci
ukochanego męża i ojca wiodą skrajnie ubogi żywot. W tej smutnej, patowej
sytuacji pojawia się nagle światełko w tunelu, Simone otrzymuje propozycję pracy
jako ochmistrzyni w rezydencji fabrykanta zabawek Lazarusa Janna. Rodzina
przekonana, że zamyka za sobą smutny etap życia, przenosi się z szarego Paryża
do położonego na klifie domu w Błękitnej Zatoce. Żadne z nich jeszcze nie wie,
że to co miało być wybawieniem w rzeczywistości okaże się pułapką bez wyjścia...
Do
dziś nie wiem czy to ja jestem taka bojaźliwa czy wykreowany przez Zafona świat
był tak realistycznie przeraźliwy. Zabawne, podczas czytania horrorów powieka nawet mi nie
drgnie a przy wyimaginowanej historii dla młodzieży miałam ochotę schować się pod
łóżko. Zapewne sama jestem sobie winna, trzecia w nocy chyba nie była najlepszą
porą na czytanie tej książki. Nie przy słabym świetle nocnej lampki i nie w
towarzystwie namolnego kota, który właśnie o tej porze postanowił spacerować po
pokoju. I wszystko byłoby w porządku gdyby nie rzucający się na ścianę cień…
tak cień, który w połączeniu z lekturą „Świateł września” nieomal przyprawił
mnie o palpitację serca.
Po
raz kolejny Zafon powiódł mnie do tajemniczego, pełnego magii i przygód świata
a ja znów wróciłam z tej podróży z jednej strony zadowolona, z drugiej
niepocieszona krótkością trwania. Powieść czyta się szalenie szybko, z
zainteresowaniem, a w kulminacyjnych momentach z nutką (no dobra - z Nutą przez
duże „N” ) strachu. Polecam, nie tylko młodszym ale i starszym odbiorcom.
Właśnie czytam "Więźnia nieba", płynę przez tę książkę..."Światła września" to jedyna powieść autora, której jeszcze nie czytałam.
OdpowiedzUsuńMam ja na półce i muszę się za nia w końcu zabrać, zapowiada się świetnie :)
OdpowiedzUsuńZafon jeszcze wciąż jest u mnie niedoczytany. Ale z pewnością się zabiorę za prozę tego autora.
OdpowiedzUsuńMiałam podobne wrażenia :) Zafon niesamowice buduje natrój.
OdpowiedzUsuńA z racji tego, że uwielbiam cytaty - z tej ksiązki pochodzi jeden z moich ulubionych - “Któregoś dnia, nieważne kiedy, nadejdzie nasz czas, że gdzieś daleko światła września zapalą się dla nas, i że wtedy żaden cień nie stanie nam już na drodze, i że będziemy razem. Na zawsze”.
czytałam i bardzo mi się ta książka podobała:)
OdpowiedzUsuńczytałam i kocham Zafona ^^
OdpowiedzUsuńKsiążki Zafóna mnie nie straszą, ale mają specyficzny klimacik :) Też ubolewam nad tym, że "Światła września" takie krótkie są.
OdpowiedzUsuńczaka na mnie na półce;)
OdpowiedzUsuńZafon kojarzy mi się z niepokojącą historią, lepkim klimatem i ciekawymi zwrotami akcji. Uwielbiam jego prozę i chętnie sięgnę po tę pozycję :)
OdpowiedzUsuńNie wiem kiedy ja się za tego Zafona wezmę, niby jestem zainteresowana, ale nie mam powera, no i nie mam kota żeby mnie o trzeciej w nocy swoim cieniem straszył ;)
OdpowiedzUsuńNależę do fanek Zafona, dlatego bardzo cieszy mnie tak wysoka ocena :-)
OdpowiedzUsuńJeny, a ja nadal nic tego autora nie czytałam...
OdpowiedzUsuńMam w planach - na razie nieco dalszych, ale mam ;)
OdpowiedzUsuńZafóna znam póki co "Cień wiatru", ale gdy czytam o nim tyle dobrego to mam chęć na kolejne książki jego autorstwa :)
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc nie znam nikogo z drugiej grupy ludzi, sam Zafóna bardzo lubię, pisze pięknym językiem. Światła września niedługo zamierzam przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Uwielbiam Zafóna, więc nie przepuszczę :)
OdpowiedzUsuńA ja należę do grupy trzeciej - wciąż próbuję odnaleźć się w twórczości autora po genialnym "Cieniu wiatru". Trudno sięga mi się po książki Zafóna napisane dla młodzieży, bo
OdpowiedzUsuńOstatnio dostałam "Więźnia nieba" i chyba z tej okazji przypomnę sobie całą serię o Cmentarzu Zakazanych Książek :) A na pierwszy ogień pójdzie mój ukochany, niedościgniony ideał - "Cień"....
Nie czytałam jeszcze żadnej książki Zafona, ale mam dwie w domu (z czego jedną pożyczyłam koleżance). Muszę wreszcie się za niego wziąć :) Zwłaszcza, że wszyscy go polecają.
OdpowiedzUsuńNie jestem niestety fanką Zafona. Próbowałam czytać parę razy ,,Grę anioła'' i nie potrafiłam wciągnąć się w fabułę, dlatego i tym razem także spasuje.
OdpowiedzUsuń