tytuł: Czwarty napastnik
wydawnictwo: Czarne
rok wydania: 2012
ilość stron: 336
ocena: 4.5 / 6
Pobawmy
się w skojarzenia. Kryminał? Skandynawia! To moja pierwsza myśl ale chyba nic w
tym dziwnego bo właśnie kryminały z regionu północnej Europy wiodą prym na
rynku wydawniczym skutecznie wypierając wcale nie gorsze amerykańskie czy angielskie
pozycje. Do długiej listy poczytnych autorów dopiszę jeszcze jedno nazwisko –
Kjell Ola Dahl, które może dotąd mało znane w moim odczuciu ma w przyszłości szansę konkurować
z najlepszymi.
W
jednym ze sklepów w Oslo podczas policyjnej obławy na linię
ognia wchodzi niczego nieświadoma klientka. Tylko szybka reakcja policjanta Franka
Frølicha ratuje kobietę od przypadkowej śmierci. Pomiędzy mężczyzną a ocaloną,
Elisabeth Faremo nawiązuje się burzliwy, pozbawiony zahamowań ale też pełen niejasności
i tajemnicy romans. Frølich kilka razy próbował zakończyć ten toksyczny związek
jednak zawsze żądza i pożądanie brały górę nad rozumem. Nie odpuścił nawet
wtedy, gdy okazało się, że Elisabeth jest siostrą Jonn`ego Faremo, przestępcy,
który razem z dwoma rabusiami staje się głównym podejrzanym w sprawie kradzieży
sprzętu elektronicznego i morderstwa strażnika. Anonimowy świadek wyraźnie
wskazał tę trójkę ale Elisabeth na noc włamania daje bratu i jego towarzyszom
alibi. Frank Frølich ze względu na zażyłość z siostrą kryminalisty zostaje
odsunięty od śledztwa i zmuszony do przejścia na przymusowy urlop a cała sprawa
zamiast się wyjaśniać staje się bardziej mętna i zawiła. Kiedy Elisabeth Faremo
zapada się pod ziemię Frølich rozpoczyna własne śledztwo. Trop wiedzie krętą
drogą poprzez nocne kluby, pralnię brudnych pieniędzy i kolejne morderstwa
niosąc zamiast rozwiązania kolejne niejasności. Przed kim Elisabeth Faremo musi
się ukrywać? Co z całą sprawą ma skradziony kilka lat wcześniej słynny obraz
Belliniego „Madonna z Dzieciątkiem”? Kto jeszcze musi zginąć nim prawda wyjdzie
na jaw?
To
już drugi kryminał Wydawnictwa Czarne, które miałam okazję przeczytać. Nie
ukrywam, „Nocna zamieć” J. Theorina była naprawdę świetną, mocną rzeczą i
ciężko będzie ją przebić ale „Czwarty napastnik” choć nie tak doskonały, nie
sprawił zawodu. Mimo, że akcja nie biegła z prędkością światła, i nie czułam często
towarzyszącego kryminałom napięcia, czytałam go sprawnie, z zainteresowaniem. Jedyny
zarzut kieruję w stronę głównego bohatera - Franka Frølicha, którego autor
niepotrzebnie wykreował na człowieka nieomylnego. Zbyt łatwo wszystkie klocki
układanki układały mu się w jedną całość a szczerze wolałabym by Kjell Ola Dahl,
wpuścił mnie i całą armię śledczych w maliny. Choć perfekcyjność policjanta mnie
nie usatysfakcjonowała a i samo zakończenie do zbytnio przekonywujących nie
należało sam kryminał odebrałam naprawdę dobrze.
Nie
będę się znęcać nad szatą graficzną ale naprawdę nie podobają mi się okładki kryminałów
sygnowane przez Czarne. Tak wiem, „nie oceniaj książki po okładce” ale gdybym
nie sugerowała się opinią czytelników i nie znała jakości tych kryminałów nie
sięgnęłabym po ich produkt.
Mając
świadomość, że od kryminałów zawsze wymagam więcej, mogę z czystym sumieniem polecić
Wam „Czwartego napastnika”. Skoro ja się nie zawiodłam, pokładam nadzieję, że i
Wy będziecie usatysfakcjonowani.
„Czwarty
napastnik” jest… no właśnie - 5 tomem w
cyklu „Gunnarstranda i Frølich” a do tej pory na polskim (i angielskim) rynku wydawniczym
ukazały się jedynie tomy 2, 3 i właśnie 5. Mam nadzieję, że Wydawnictwo
sukcesywnie wyda pozostałe tytuły.
Egzemplarz
recenzencki otrzymałam od serwisu Zbrodnia w Bibliotece Dziękuję!
Nie jestem przekonana niestety, choć brzmi ciekawie.
OdpowiedzUsuńna ten moment chyba spasuję, nie jestem przekonana...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dobrze, że napisałaś, że to nie jest początek serii. Nie rozumiem idei wydawania cyklu od środka. Na pewno nie przeczytam dopóki nie dorwę pierwszych części. A okładki Czarnego też mi się nie podobają.
OdpowiedzUsuńDobrze, że napisałaś, że to nie jest początek serii. Nie rozumiem idei wydawania cyklu od środka. Na pewno nie przeczytam dopóki nie dorwę pierwszych części. A okładki Czarnego też mi się nie podobają.
OdpowiedzUsuńCzytałam "Mały złoty pierścionek" z Gunnarstrandem w roli głównej i niestety nie byłam zachwycona tą powieścią. Teoretycznie nie można było jej nic zarzucić, ale Boże!... zasypiałam, być może skandynawskie kryminały nie dla mnie, a być może styl pisania autora nie trafia do mnie. Raczej nie zaryzykuję z tą książką.
OdpowiedzUsuńNaprawdę? A ja wczoraj rozpoczęłam jej poszukiwania...
Usuń"Czwartego napastnika" czytałam podczas bezsennych nocy i choć jak wspominałam akcja nie pędziła lecz sunęła się powoli, nie zasypiałam przy niej. No i nic nie mogę zarzucić stylowi pisania autora a ja z natury czepliwa jestem ;)
Teraz zabiłaś mi ćwieka.
szczerze mowiąc ta okładka również mi się nie podoba, jednak do innych projektów Czarnego nie mam zastrzeżeń, a po serię chętnie sięgnę, tyle że czytając ją od początku :D
OdpowiedzUsuńRównież jestem wielką fanką skandynawskich kryminałów. Jeśli tylko będę miała okazję to na pewno przeczytam "Czwartego napastnika", mam nadzieję, że się nie zawiodę :)
OdpowiedzUsuńnazwisko autora obiło mi się o uszy (oczy?), ale większego zainteresowania nie wzbudziło. po Twojej recenzji mam jednak ochotę zagłębić się w Nocną zamieć :) Czwarty napastnik jeszcze trochę poczeka ;)
OdpowiedzUsuńKocham kryminały i na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuń