autor: Harlan Coben
tytuł: Mistyfikacja
wydawnictwo: Albatros
wydawnictwo: Albatros
gatunek: thriller
ilość stron: 544
ocena: 4 / 6
ilość stron: 544
ocena: 4 / 6
Ostatnia którą wydano, ostatnia której jeszcze nie czytałam i ostatnia po którą sięgam? Z tym ostatnim to może nie do końca ale dziś nie będę koloryzować czy ubarwiać. Bo kolorowo tym razem nie było, niestety.
Zawiodłam się. Ot taki mały miłosny zawód. Ale w myśl zasady „miłość Ci wszystko wybaczy” i ja Ci Harlan, wybaczam. Pisz sobie dalej, i tak będę Cię czytać.
„Mistyfikacja” jest pierwszą książką, którą Coben napisał. Dawno, dawno temu (w czasach kiedy na stojąco na wrotkach pod szafę wjeżdżałam ;) ) za górami, lasami i oceanami, Harlan Coben będąc na ostatnim roku studiów, uświadomił sobie, że chce zostać pisarzem. Jak postanowił, tak zrobił. I tak oto przede mną leży w 1990 roku napisana, 20 lat później w Polsce wydana – Mistyfikacja.
Co w niej mamy? Kwitnącą miłość dwojga „naj” - najpiękniejszej modelki i najlepszego koszykarza. Laura Ayars-Baskin i David Baskin spędzają swój miesiąc miodowy w Australii. Niestety do miesiąca nie dotrwali. David utopił się w oceanie, zaledwie kilka dni po ślubie.
Już podczas rozdysponowania majątku zmarłego wychodzą na jaw pierwsze niejasności. Okazuje się, że jedno z kont Davida zostało zlikwidowane a wraz z nim ulotniło się pół miliona dolarów. Dla bogatej wdowy pieniądze te nie mają większego znaczenia, bardziej dręczy ją myśl, że ukochany miał przed nią tajemnice. A gdy okazuje się, że David zlecił likwidację konta i zaraz po tym się utonął, Laura przestaje wierzyć w nieszczęśliwy wypadek….
Już podczas rozdysponowania majątku zmarłego wychodzą na jaw pierwsze niejasności. Okazuje się, że jedno z kont Davida zostało zlikwidowane a wraz z nim ulotniło się pół miliona dolarów. Dla bogatej wdowy pieniądze te nie mają większego znaczenia, bardziej dręczy ją myśl, że ukochany miał przed nią tajemnice. A gdy okazuje się, że David zlecił likwidację konta i zaraz po tym się utonął, Laura przestaje wierzyć w nieszczęśliwy wypadek….
Wszystko pięknie ładnie tylko szkoda, że nie zdążyłam zagłębić się w lekturę. Nie minęłam jeszcze połowy książki i już wiedziałam o co chodzi. I zaznaczam - żaden ze mnie Sherlock Holmes czy Maciek Friedek z serialu „Detektywi”. Rozwiązanie czarno na białym podane na tacy. Wiedziałam już „kto?”pozostało jedynie doczytać i dowiedzieć się „dlaczego?”.
Lubię cobenowskie thrillery za ciekawą fabułę, wartką akcję i nieprzewidywalne zakończenie. (A już nad wszystko kocham te z serii z Myronem Bolitarem za teksty ociekające ironią i sarkazmem, tak, „wysłów się” :)).
W „Mistyfikacji” zabrakło mi tego napięcia, zainteresowania. Co gorsza, w trakcie czytania musiałam oprzeć się pokusie by nie spojrzeć na okładkę – czy aby na pewno widnieje na niej nazwisko Coben a nie Sparks. Z całym szacunkiem dla tego drugiego, który czasem zaskakiwał mnie do tego stopnia, że płacząc jak bóbr, chlipałam „że się tego nie spodziewałam”.
A zakończenie „Mistyfikacji”? To nie tak, że jestem szczęśliwa gdy trup ściele się gęsto, ale w tym przypadku the end przez autora zafundowany, czytelnikowi zaserwowany mi nie pasuje. Chciałam Cobena, nie bajkę o „Kopciuszku” czy „Królewnie Śnieżce”. A tak? Kończąc „Mistyfikację” aż chciało się krzyknąć „hip hip huura” …
W gwoli podsumowania. Tym, którzy jeszcze nie rozpoczęli przygody z Cobenem, na początek odradzam „Mistyfikację”. H.C. napisał tak wiele świetnych thrillerów i kryminałów, że naprawdę, szkoda byłoby zniechęcić się na starcie. Sam autor napisał we wstępie: ”No tak.. jeśli to pierwsza moja książka, którą trzymasz w ręku, odłóż ją. Zwróć. Weź inną. Nie ma sprawy, ja poczekam.”
Fanów autora z pewnością nie muszę ani nakłaniać ani przestrzegać. I tak sięgniecie po książkę, choćby z sentymentu dla Cobena :)
Komunikat: Nie czytajcie opisu „Mistyfikacji” zamieszczonego na stronie empik.com. Raczą nas wszystkimi szczegółami książki. Po przeczytaniu tego opisu książkę można sobie darować. Brr.
Ja muszę wziąć trochę Harlana w obronę :D Trzeba pamiętać, że to jego pierwsza książka dopiero teraz w Polsce wydana (nie ma to jak refleks :D) a jak na pierwszą książkę, to trzyma poziom dość dobry :) Poza tym po rozczarowaniu jakim była "zaginiona" w wykonaniu "starego" Harlana, wolę "Mistyfikację" jest bardziej dynamiczna. Ta historia miłosna rzeczywiście ciut naciągana, no ale chłopak się uczył :P trzeba mu wybaczyć... w późniejszych książkach miłość stanowi raczej temat poboczny już :D
OdpowiedzUsuńHa a to że się człowiek domyśla co się stało to połowa sukcesu... ja nie wpadłam na to dlaczego... :P
Kinia co Ty masz za szafę, że na wrotkach pod nią wjeżdżasz? :P
Poza tym co pisałam na gg, tak się teraz zastanawiam, bo niedługo w polskich księgarniach ukaże się kolejny thriller Cobena napisany rok po Mistyfikacji. Owszem przeczytam ale będę obiektywna. Nie będę udawać, że mnie zachwyca, jeśli tak nie będzie. Skoro decyduje się raz za razem wydawać pierwsze książki napisane 20 lat musi liczyć się też z krytyką. Nie zastanawia Cię czemu te książki nie zostały wcześniej wydane?
OdpowiedzUsuńMoże Cię zaskoczę ale to "dlaczego" też niemal zgadłam, dosyć szybko, za szybko :)
szafa szafą,, wrotek nie mam ;)
a ja powoli poznaję się z Cobenem .... podczytuje Go czasami, w ramach przerywnika ;) Nie padłam jednak z zachwytu, podoba mi się Jego styl i forma ale nie mam parcia na nowe książki.
OdpowiedzUsuńCzyli Mistyfikacja odpada.. To co polecasz na początek, wierna fanko Harlana? Zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńJak widać początki zawsze są trudne :)
OdpowiedzUsuńhhahah Friedek dobre...
OdpowiedzUsuńMadeleine - dziękuję za zaproszenie, już zajrzałam i listę "Cobenów" pozostawiłam ;)
OdpowiedzUsuńKulka - oj tak! :)
Katarzyno - :D ;)
Dzięki ;)
OdpowiedzUsuńChyba obejrzę się za "Obiecaj mi".
kiedyś pewnie sięgnę :) bo przeczytałam chyba wszystkie jego książki oprócz "Mistyfikacji" właśnie i chyba "Zaginionej"...
OdpowiedzUsuńMadeleine - :)
OdpowiedzUsuńEdith - oo, to sięgniesz z pewnością! :) Jestem ciekawa Twej opinii, będę wyczekiwać recenzji :))
No i ja właśnie jakoś tego Cobena się boję i sobie po prostu go odpuszczam:) Miałem ostatnio nawet ochotę się przełamać, ale jest tyle innych fajnych książek:) (w domyśle lepszych niż Coben, ale ciii bo się fani obrażą na mnie;) )
OdpowiedzUsuńpodsłuch - nie bój się, Coben nie gryzie :) A i zdarza mu się napisac naprawdę dobry kryminał ;) Może gdzieś kiedyś najdzie Cię ochota na Cobena (a nuż wygrasz egzemplarz do recenzji na LC? :>) ;) Pooozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń