niedziela, 9 stycznia 2011

Annick Kayitesi - Jeszcze żyjemy

autor: Annick Kayitesi
tytuł:Jeszcze żyjemy
wydawnictwo: Muza
ilość stron: 216
ocena5 / 6


Nie jestem dobra w pisaniu recenzji. Tym bardziej nie umiem przelać na papier emocji, które mną targają  po przeczytaniu tego typu książek.
„Jeszcze żyjemy”. No tak, jeszcze.
Mam przed sobą biografię, pamiętnik Annick Kaytesi, dziewczyny z plemienia Tutsi, która otarła się o śmierć podczas ludobójstwa w Ruandzie w 1994 roku.

Pierwsze strony przybliżają nam historię Ruandy – królestwa w Afryce Środkowej zamieszkiwanego od wieków  przez trzy grupy etniczne: Twa, Hutu i Tutsi. Nacje przyjęły wspólny język kinya-ruanda, uformowały jeden wspólny naród znany z waleczności, śpiewów, tańca i wiary w jedynego dobrotliwej boga - Imany.
Co więc poróżniło te grupy i doprowadziło do nieobliczalnej w skutkach tragedii?

W XV wieku zjednoczone klany Tutsi utworzyły Królestwo Ruandy. Przedstawiciele Hutu choć piastowali wysokie stanowiska urzędnicze, byli odsunięci od życia politycznego. W 1885 w wyniku Wyścigu o Afrykę, Ruanda stała się niemiecką kolonią. Niemcy nie byli zbytnio zainteresowani, sprawowanie władzy powierzyli więc rodzimym mieszkańcom, głównie pochodzenia Tutsi. Konflikt pomiędzy nacjami przybierał na sile. Po I wojnie światowej Ruanda objęta została protektoratem Belgii, która zarządzała terytorium zgodnie z dotychczasową polityką Niemiec tym samym umacniając etniczną nienawiść.
W 1962 roku Ruanda odzyskała niepodległość. W wyniku wyborów Hutu uzyskali władzę w większości regionów.
Odsunięci od władzy Tutsi powołali Rwandyjski Front Patriotyczny, który miał im pomóc w odzyskaniu władzy. 1 października 1990 roki siły RFP zaatakowały Rwandę wywołując kilkuletnią wojnę domową. 3 lata później podpisując porozumienie z rządem Ruandy, RFP znów sprawowała władzę. Wzburzeni Hutu zapowiedzieli odwet.*

Annick Kayitesi z początku wiodła szczęśliwe dzieciństwo. Jej ojciec był lekarzem, mieli w domu wodę i światło, oznaki bogactwa, na które tylko nieliczni mogli sobie pozwolić.
Niestety okrutny los na zawsze zburzył rodzinne szczęście. Najpierw matka Annick uległa groźnemu wypadkowi. W stanie śpiączki farmakologicznej przetransportowano ją do szpitala w Belgii, w którym przebywała ponad rok. Po jej powrocie rodzina uwierzyła, że najgorsze ma za sobą. Nie zdążyli nacieszyć się szczęściem. Nana, młodsza siostra Annick nagle zachorowała. Słowa brzmiały jak wyrok  -„odma opłucna”. Gdy jeden z belgijskich szpitali postanowił przyjąć chorą, ojciec pojechał razem z nią. Po kilku miesiącach stan Nany poprawił się na tyle, by mogli wrócić do domu. W dzień powrotu w rodzinnym domu panował radosny rozgardiasz. Szczęście zmącił dźwięk telefonu. Zdarzył się wypadek, bliscy nie wrócą…
Rodzina nie zdążyła podnieść się  po tej tragedii gdy spadł na nich i na całą Ruandę śmiertelny cios. W kwietniu 1994 roku na skutek zamachu w katastrofie lotniczej zginął prezydent Ruandy. Nie udało się ustalić tożsamości sprawców, ale zamach stał się bodźcem rozpoczynającym masakrę.

Ludobójstwo trwało sto dni. Sto dni prześladowań, mordu, gwałtów. Na oczach Annick jej matkę zadźgano bagnetem. Wrzucono ją niczym worek ziemniaków na ciężarówkę pełną trupów i żywych ludzi, wiozącą ich na pewną śmierć.
Sto dni nienawiści i bestialstwa pozostawiło po sobie zbiorowe mogiły, zgwałcone dzieci i ogrom okrucieństwa, którego nie sposób opisać.

Ten post jest inny. Nie skupiłam się tylko i wyłącznie na książce, sięgnęłam do historycznych źródeł traktujących o masakrze w Ruandzie. Uruchamiając przeglądarkę i wpisując tylko jeden wyraz -„Tutsi” nie spodziewałam się, że zobaczę tyle tragedii i ludzkiego cierpienia.
Ludobójstwo które pochłonęło prawie milion ofiar, głównie kobiet i dzieci w tak krótkim czasie, stało się prawdopodobnie największą porażką ONZ w historii jej istnienia.
Dziś, mimo upływu lat mord w Ruandzie nadal wzbudza ogromne emocje. Przykładem są filmy poruszające ten temat;

filmy fabularne
  • 2004: Hotel Rwanda
  • 2005: Czasem w kwietniu
  • 2005: Shooting Dogs
  • 2007: Podać rękę diabłu
filmy dokumentalne
  • 2004: Podałem rękę diabłu
  • 2005: Pamiętnik z Kisangani  
  • 2009: Mój sąsiad, morderca
  • 2009: Dzień, w którym Bóg odszedł
*zagłębiając się w historię, przyczyny masakry, korzystałam m.in. z wikipedii oraz forum.historia.org.pl

Gdyby ktoś miał ochotę przeczytać tę książkę, zachęcam do wzięciu udziału w Candy u Bujaczka J


8 komentarzy:

  1. Bardzo chciałabym tę książkę przeczytać. Jeśli ten temat Cię zainteresował, mogę polecić Ci przeczytane i zrecenzowane na moim blogu "Ocalony. Ludobójstwo w Rwandzie" Reveriena Rurangwy oraz "Strategię antylop" Jeana Hatzfelda (to się nada i do reporterskiego wyzwania). Film "Hotel Rwanda" oglądałam w grudniu, ze wszech miar warte polecenia. Natomiast inne podane przez Ciebie tytuły filmów również sobie zapamiętam. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam jak mną wstrząsnął Hotel Rwanda. Wiedziałem o czym będzie, wiedziałem co mnie czeka, a i tak dałem się zaskoczyć. Ja takich książek nie mogę czytać, za bardzo do mnie trafiają.

    OdpowiedzUsuń
  3. że też na świecie ciągle dzieją się takie rzeczy...

    OdpowiedzUsuń
  4. Mooly - dziękuję za informację, porozglądam się za podanymi przez Ciebie książkowymi pozycjami.
    Hotel Rwanda również oglądałam i odebrałam go podobnie jak Pablo, niesamowicie mnie poruszył.
    Pozostałych filmów nie oglądałam, m.in. dlatego wypunktowałam je sobie na blogu, postaram się je zdobyć i obejrzeć.

    Pablo - tego typu książki także mną wstrząsają ale mimo to coś mnie do nich przyciąga. Co jakiś czas sięgam po nie i znów nie mogę się nadziwić ile cierpienia i krzywdy przewija się przez nasz świat

    Kasiu, Katarzyno - to jest przykre ale niestety- prawdziwe...

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie kończę ją czytać i powiem Ci szczerze mam te same odczucia co Ty...

    OdpowiedzUsuń
  6. Bujaczku - w takim razie czekam na Twoją recenzję :)

    OdpowiedzUsuń
  7. To nie jest dobry czas dla mnie na czytanie takich książek. Chodziłabym zapłakana całymi dniami, za wielki wrażliwiec ze mnie czasem ;)

    Nareszcie Cię znalazłam ! Komentujesz moje wpisy, ale nie zostawiałaś linka do siebie i nie wiedziałam jak tu trafić, ale jestem ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. przyjemnostki -
    1. też płaczę przy i bez okazji - na reklamie czekoaldek Merci/w kinie na bajce/ tp itd... :)
    a co do bloga, masz rację zaglądam często :)czytasz m.in. King`a którego bardzo lubię a którego zwykle odkładam na później :/
    nie mam w zwyczaju zostawiać linków z prośbą zaglądnięcia :) Tym bardziej mi miło, że tu trafiłaś ! :)
    poozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń