autor: Marek Tomalik
tytuł: Lady Australia
wydawnictwo: Bezdroża
rok wydania: 2013
ilość stron: 192
ocena: 5 / 6
Od
wiek wieków jak świat stary wybrankom serca dedykowano liryczne wiersze,
wzniosłe poematy. Ale czy zawsze musi to być niewiasta z krwi i kości? Otóż
nie! Bo oto mamy przykład miłości – bezgranicznej i oddanej. Miłości od
pierwszego spojrzenia, dotknięcia, przemierzenia. Do ukochanej… Australii.
Poprzez
Czerwony Środek Australii, Outback - pradawną krainę Aborygenów z mistycznym symbolem
- Uluru –nagą skałę, stanowiącą jeden z najbardziej rozpoznawalnych punktów,
Marek Tomalik wdał się we flirt z Australią. Ów flirt nie kończy się z
pierwszym uniesieniem ale trwa- poprzez ciągnące się po horyzont pustynie, nie
jałowe lecz pokryte feerią barw, ubrane
w roślinne szaty, przez Wielką Rafę Koralową będącą niekwestionowanym
australijskim cudem przyrody oraz po odkrytą przez polskiego podróżnika
Strzeleckiego Górę Kościuszki.
Autor
obnażył Australię i odkryj jej erotyczne oblicze. „Lady Australia” jest
przesiąknięta erotyką, od legend z erotycznym wydźwiękiem, po spis tych przypraw
i owoców – afrodyzjaków, które dodają wigoru i mogą… nieźle zamieszać w
sypialni. W arkusze stron wplotła się również poezja Williama Blake`a oraz…
samego Marka Tomalika - wymowna, osobista, przesiąknięta fascynacją do swej
Pani A.
Marek
Tomalik zdecydował się na dość nietypową publikację. Bo „Lady Australia” nie
jest stricte dziennikiem podróży, owocem jego wędrówek po australijskiej,
skąpanej w słońcu czerwonej ziemi. Oczywiście, gdzieś w tam w tle przewijają
się jego wspomnienia ale tym razem prym wiedzie Ona, która uwodzi, kokietuje krajobrazem,
kusi egzotyką. Australia. Która potrafi otumanić niczym femme fatale, zafascynować
i zaskoczyć. I jak każda kobieta miewa swoje kaprysy; bywa niedostępna, pogrąża
się w suszy bądź tonie w potężnych ulewach.
Co
tu dużo ukrywać; „Lady Australia” ze swą erotyczną wymową jest bardzo pociągająca.
Polecałabym ją raczej osobom z licznikiem 18+, przy niej naprawdę trudno zachować
wstrzemięźliwość – człowiekowi od razu puszczają wodze fantazji, chciałby poznawać i odkrywać nowe rejony...
To
książka dla tych, którzy wybierają się w podróż do Australii. To książka dla tych,
którzy o niej marzą. Ja nie należę do żadnej z tych grup, mimo to „Ladę
Australię” czytałam z niekłamanym zainteresowaniem. Jedyny minus kieruję w
stronę wydania, ściślej jego gabarytu – jest duże, kwadratowe i niestety nieporęczne.
Bardzo
lubię styl Marka Tomalika, który potrafi zaabsorbować czytelnika pełnymi
przygód opowieściami. Pełnych anegdot, z humorem, pazurem. Tutaj nieco zabrakło
mi tej jego przygody, podróżowania, poznawania… Jest za to Australia, ze swym
bogactwem i urokiem. Kto chce, niech czyta!
Niestety jakoś nie bardzo mnie zaciekawiła ta książka. Erotyzm w reportażu nie byłby zły, ale mam wrażenie, że styl jakim jest "Lasy Australia" napisana nie przypadłby mi do gustu.
OdpowiedzUsuńChyba nie dla mnie. Nie widzę siebie przy tej lekturze.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, ale Twoja recenzja brzmi bardzo interesująco :)
OdpowiedzUsuńFakt, ciężka do przebrnięcia, trzeba często odwiedzać sklep, wina kupić i można startować. Wtedy to i śmieszna się wydaje.
OdpowiedzUsuń