autor: Lena Wilczyńska
tytuł: Odwiedź mnie we śnie
wydawnictwo: Skrzat
rok wydania: 2011
ilość stron: 88
ocena: 6 / 6
„Odwiedź mnie we śnie” to prezent, nagroda za udział w głosowaniu Złotej Zakładki. Po otrzymaniu przesyłki, przeczytaniu noty od wydawcy i chyba nadzbyt długim przyglądaniu się okładce, odłożyłam ją na półkę, pomiędzy dwie gabarytowo podobne książki.
I pewnie egzemplarz cierpliwie czekałby na swoją kolej, by po długich miesiącach zapomnienia wyciągnąć po niego ręce i poświęcić kilka chwil uwagi. Niedoczekanie. I książki i moje. Otóż „Odwiedź mnie we śnie” od pierwszej chwili nie dawała mi spokoju. Do bólu smutna okładka? Krótka, drastyczna zapowiedź? A może wszystko naraz potęgowało moją ciekawość ale i niepokój. Nie pamiętam kiedy wcześniej i która z książek tak bardzo zaprzątała moje myśli. Wieczorem, skupiona na ostatnich kilkunastu stronach innej powieści, nie wytrzymałam. Nie dobrnęłam do końca, przepraszająco odłożyłam czytaną powieść a sama podreptałam po „Odwiedź mnie we śnie”. To był dobry wybór.
Akcja przenosi nas do wsi Ryki. Trwające właśnie Euro 2008 jednoczy i solidaryzuje męski odsetek mieszkańców. W „Blue Lagunie” gromadzi się więc widownia, obstawia wyniki i dla wiarygodności przepija, byle czym, byle mocnym. Koniec Euro nie oznacza końca picia. W takim alkoholowym bezsensie żyje Heniek Maślonka, mąż Alicji, ojciec czterech chłopaków i malutkiej Kini. Ale „Odwiedź mnie we śnie” nie jest o nim. To smutna opowieść o jego synu, nastoletnim Łukaszu, który mając za ojca alkoholika nieroba próbuje odnaleźć się w tym parszywym, niesprawiedliwym świecie.
Pomiędzy biedą, biciem a piciem, jest mała, otwarta na oścież furtka, a za nią? Za nią są marzenia, tak realnie nierealne dla Łukasza. O czym marzy nastolatek? O rowerze, którego ojciec zdążył już przepić, a może o tym, by w lodówce było coś więcej aniżeli światło?
„Dobrze, że marzenia nic nie kosztują”
Jestem pełna podziwu dla kunsztu pisarskiego Leny Wilczyńskiej. Autorka operując zjawiskiem patologii, biedy i problemu alkoholowego ukazuje obraz dramatu rodzinnego, tragicznego w skutkach.
Powieść chwyta za serce. I przeraża swą prawdziwością. Bo choć wyimaginowana, do bólu wiarygodna. Historie taka jak może dzieją się obok nas, chwytają za serce, wywołują współczucie ale czy też obligują do działania?
Książka rzeczywiście warta przeczytania:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Już sama okładka bardzo mnie porusza i intryguje i sądząc po twej recenzji treść także jest prawdziwa i wzruszająca, dlatego muszę koniecznie poznać tę książkę i sama poczuć emocje z niej wyłaniające.
OdpowiedzUsuńNo i masz ci los!... chcę czytać :)
OdpowiedzUsuńCzeka u mnie na półce i mam to samo, ciekawi mnie, ale za razem niepokoi... Ale chyba będę musiała ją przeczytać...
OdpowiedzUsuńMasz rację, tylko na nią spojrzałam i już wiedziałam, że prędzej czy później trafi w moje łapki. Oby prędzej :)
OdpowiedzUsuńIzuś - cieszę się, że mamy takie samo zdanie :)
OdpowiedzUsuńCyrysia - widzę, że jesteś zachęcona, cieszy mnie to niezmiernie :)
Natula - chciej! Warto :)