tytuł: Nocni wędrowcy
wydawnictwo: W.A.B. Wydawnictwo
rok wydania: 2009
ilość stron: 336
ocena: 5 / 6
Reportaże. Choć nieczęsto po nie sięgam, w pełni doceniam ich wartość. Historie w nich zawarte, niejednokrotnie okrutne i tragiczne, są prawdziwe.
Historię taką jak ta napisało życie. Historia taka jak ta potrzebowała jedynie nośnika informacji, by móc przekazać światu zapis dramatu w Ugandzie, by przekazać prawdę.
Tego wyzwania podjął się Wojciech Jagielski, co więcej ów ważny i zrazem trudny temat przekazał się w sposób przystępny i wyrazisty.
Gulu – drugie co do wielkości miasto w Ugandzie. Tytułowymi „Nocnymi wędrowcami” są kilku i kilkunastoletnie dzieci, porywane przez partyzantów z Bożej Armii Oporu, wyszkolone i przeobrażone w zabójców.
Jagielskiemu udało się dotrzeć do Samuela, wychowanka ośrodka dla dzieci, które miały szczęście uciec od koszmaru wojny. Chłopiec miał dziewięć lat kiedy został porwany przez partyzantów. Miał dziewięć lat kiedy zabił po raz pierwszy. Ofiarą był chłopiec z tej samej wioski, ogarnięty przerażeniem nie mógł powstrzymać szlochu.
„Wtedy partyzanci odstąpili od niego. Wybrali spośród jeńców kilku chłopców. Wcisnęli im w ręce drewniane lagi i rozkazali zatłuc płaczącego. Zapowiedzieli, że ci, którzy nie posłuchają rozkazu, zginą razem z nim. Albo zamiast niego.”
Będę szczera, były momenty, w których autor ogromnie mnie irytował. Z pewnością to moja wina, zapomniałam, że mam do czynienia z reportażem nacechowanym obiektywizmem i bezstronnością. Sama współczując chyba wymagałam współczucia u innych. Aż dotarłam do fragmentów, takich jak ten:
„Zawód dziennikarza ma w jakimś sensie wpisaną w siebie zdradę. Nakazuje zdobywać zaufanie ludzi, wyciągać ich na zwierzenia Po to jedynie, by je potem rozpowiedzieć, ujawnić. Dla poczucia dobrze spełnionego obowiązku, satysfakcji, poklasku, nagród. Jedynym i wystarczającym usprawiedliwieniem tego nadużycie cudzej ufności ma być poznanie prawdy.”
Wojtek Jagielski nie próbował mydlić czytelnikowi oczu, wykonywał jedynie swoją pracę. Szanuję go za szczerość a sama obliguję siebie do przeczytania wszystkich innych reportaży autora: Dobre miejsce do umierania, Modlitwa o deszcz i Wieże z kamienia.
Dzieci – mordercy, dzieci – ofiary. Ginęły i zabijały. Ojcowie zabijali synów, dzieci mordowały rodziców. Mieli tylko jeden wybór – zabijać albo ginąć.
Umiałbyś dokonać wyboru?
„Tam gdzie walczą dwa słonie, najbardziej cierpi trawa”
Bardzo intrygująca i z pewnością ciekawa pozycja. Jak tylko nadarzy się okazja to przeczytam. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCzytałam "Modlitwę o deszcz" kilka lat temu i bardzo odpowiadał mi styl tego autora. Trochę o nim zapominałam, a szkoda. Dziękuję za przypomnienie:)
OdpowiedzUsuńKasandro - polecam z całego serca. Sama mam wyrzuty, natłok zajęć uniemożliwił mi całkowite oddanie się tej książce, czytałam ją zbyt długo i zbyt wolno.
OdpowiedzUsuńViv - Cieszę się, że mogłam Ci coś polecić i... nawzajem! Już wiem, po którę książkę Jagielskiego sięgnę następnym razem.
Pozdrawiam Was :)
bardzo chętnie kiedyś przeczytam
OdpowiedzUsuńjak się nadarzy okazja
Literaturę faktu czytam za rzadko, muszę to zmienić. A Twoje recenzje przemawiają jak mało co...
OdpowiedzUsuńCatherine - polecam i zachęcam gorącol
OdpowiedzUsuńAllan vel Piotr - dziękuję! ależ mi miło! A do literatury faktu zachęcam, może i niełatwa ale niezwykle wartościowa!
Pozdrowienia
Lubię czytać Twoje recenzje. Są proste, szczere i rzeczowe. Książkę zamówiłam już sobie, niebawem będę miała okazję ją przeczytać. Jeśli interesuje Cię temat dzieci-żołnierzy, polecam "Skradzione anioły" Kathy Cook, mocna rzecz. Buziaczki
OdpowiedzUsuńW 100% zgadzam się ze słowami Mooly. Twoje recenzja są jedyne w swoim rodzaju ;)
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to zastanawiam się skąd ty jesteś (to tak w nawiązaniu do 500 przebytych kilometrów). Swoją drogą, to też miałam manię na punkcie zbierania pocztówek. Na całe szczęście jest ze mną coraz lepiej ale jeśli byś chciała, to podeśle Ci niektóre okazy z moich zbiorów ;)
Mooly - normalnie się zarumieniłam!
OdpowiedzUsuńJa wobec siebie jestem krytyczna, czego nie napiszę, zawsze wydaje mi się to średnie. Tym bardziej dziękuję za pochlebene słowa, niezmiernie mi miło! :)
Zakładając bloga taki miałam zamysł, krótko acz treściwie, nie zawsze mi to wychodzi, ale cóż staram się jak mogę.
Jej wiesz, kilka dni temu zastanawiałam się nad "Skradzionymi aniołami" były po 17 zł i nie kupiłam! Teraz żałuję!Ale dzięki za polecenie, przeczytam z pewnością.
Leno - to już nie rumieniec, zrobiłam się czerwona jak burak! ;)
Te 500 km... naciągnęłam trochę ;) bo ściślej to było 250 km x 2 - tam i z powrotem ;)
Z Rzeszowa, czyli jak dobrze pamiętam i kojarzę, mieszkamy na dwóch krańcach Polski, po skosie ;)
Zabieram się z tą wiadomością, kopiuję i idę do Ciebie ;)
Pozdrowienia :))
przy najbliższej okazji zapytam się w bibliotece o reportaże pana Jagielskiego. taką literaturę dużo trudniej się czyta, ale jest zdecydowanie bardziej wartościowa.
OdpowiedzUsuńGdzieś już się na nią natknęłam, jak będę miała okazję, to na pewno zabiorę do domu:))
OdpowiedzUsuńre: Ocenę odcięłam za :
OdpowiedzUsuń*to, że mimo wartościowości czytałam ją i czytałam, nie mogłam skończyć.
* irytującą mnie postawę Oli
* momentami niechlujny język, który mnie drażnił
* czcionkę, która mnie dobijała
Fabuła wartościowa, naprawdę, ale za uchybienia musiałam odciąć punkty;)
Na dzień dzisiejszy ja powiem tej książce 'dziękuję'. W głównej mierze dlatego, że jestem teraz w trakcie lektury "Kiedy ulegnę", w której autor nie stroni od straszliwych opisów, krwi, przemocy, bestialstwa i wojny i chyba to za dużo jak dla mnie. Chyba potrzeba mi teraz książki lekkiej i przyjemnej, tak dla odmiany :)
OdpowiedzUsuńPiękna recenzja. Muszę, po prostu MUSZĘ przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńVaria - nie sposób się z Tobą nie zgodzić :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
Scathach - :) a na "re" idę odpisać w macierzystym wątku :)
Bellatriks - wiesz, w "Nocni wędrowcy" są pozbawione makabrycznych opisów okrucieństw, mordów, to rzeczowe przedstawienie faktów, ale niestety nie optymistycznych. Ja też muszę sięgnąć po coś lekkiego, cóż więc proponujesz? :)
Deline - :)) dziękuję ! :))
Książka pewnie by do mnie przemówiła, ale nie wiem, czy w tej formie właśnie...
OdpowiedzUsuńMyślę, że trudno jest gdybać siedząc przed monitorem komputera. Tak na prawdę nie wiemy jakich wyborów byśmy dokonali w takich sytuacjach.
OdpowiedzUsuń