piątek, 17 maja 2013

Stefan Czerniecki - Cisza


autor: Stefan Czerniecki
tytuł: Cisza
wydawnictwo: Bernardinum
rok wydania: 2013
ilość stron: 288
ocena: 5.5 / 6

W moich podróżniczych marzeniach z Ameryką Południową nigdy nie było mi po drodze. Oczywiście, nie wzgardziłabym darowaną/wygraną wycieczką i chętnie odwiedziłabym Wyspę Wielkanocną, dałabym się porwać karnawałowi w Rio, oniemiałabym na widok wodospadów Iguazu… Ale żebym tak z własnej woli tuczyła drobniakami swoją świnkę skarbonkę w nadziei na South America trip do Peru i Ekwadoru? No jakoś tak nie. 

Ale podróżnicze plany to jedno a czytelnicze preferencje - drugie. O Ameryce Południowej mogę czytać bez końca, pod warunkiem, że książka będzie opatrzona dwoma słowami „Stefan Czerniecki”. Tak Drogi Czytelniku, bo musisz wiedzieć, że pod tym nazwiskiem kryje się wciągająca, pełna zabawnych historii, ciętych ripost, inteligentnego sarkazmu klimatyczna podróż. A że po raz kolejny padło na Amerykę Południową? Jak widać autorowi w tym kierunku bardzo po drodze. Jest więc druga po „Dalej od Buenos” – „Cisza”. Ale uwaga, w tej „Ciszy” o ciszę bardzo trudno. Czytając perypetie zabawnego gringos, dzielnego chojraka i (uwaga, tu cytat) „psa na baby”, nie sposób zachować powagi.

Stefan Czerniecki tym razem na ostrzu podróży postawił Peru i Ekwador. My – czytelnicy, pasażerowie nie na gapę, bo z biletem w formie książki mamy okazję prześledzić jego wędrówkę. Zaczyna się dość ciekawie, od „uroczych latynoskich oczu”, ale może przejdźmy dalej, podziwiać inne widoki…
Wraz z „Ciszą” mamy okazję poznać zakątki Peru, zajrzeć do slumsów w mało atrakcyjnej i szarej Limie, skosztować lokalnego specjału – świnki morskiej (podziękuję, dziś piątek), odwiedzić Kanion Colca i zobaczyć „kondora cień” , zachłysnąć się widokiem słynnych ruin Machu Picchu. W pakiecie, zupełnie gratis zostaniemy obrabowani, obrabowani i…porwani. Żądni dalszych atrakcji? Proszę bardzo – w Ekwadorze wdrapiemy się szczyt wulkanu Illinizy Norte, w Otavalo na największym bazarze na kontynencie obłowimy się niczym „galerianki” i zagłębimy się (nielegalnie dość) ekwadorską dżunglę. To tylko kropla w morzu – gąszczu atrakcyjnych miejsc jakie skrywa w sobie „Cisza”. Przeczytajcie. Warto.

„Cisza” to nie przewodnik, raczej historyjka o perypetiach trójki gringos (w podróży Stefanowi towarzyszyły równie zabawne koleżanki – Zosia i Ula) przemierzających Amerykę Południową i surowe Andy. Ale i tutaj nie brak praktycznych rad i wskazówek zaczerpniętych z dość ciekawych doświadczeń podróżników. No tak, mądry gringo po szkodzie. Jeśli chcecie wiedzieć jak w Peru i Ekwadorze nie dać się ograbić z cennych dolarów, telefonu i ostatniej paczki ulubionych herbatników sięgnijcie po „Ciszę”.

Wspominałam już, że uwielbiam serię „Poznaj Świat”? Za ciekawe, pełne pasji opowieści, za niebywałą jakość wydania i za te oszałamiające, piękne zdjęcia. Cudo! 



Zdjęcia pochodzą ze strony autora http://stefan.czerniecki.net (te same znajdziecie w książce)
Pobrałam je bez jego zgody i wiedzy.
Jeśli kiedykolwiek tu zajrzysz… do kolejnego napisania i poczytania Stefan!

3 komentarze:

  1. Również bardzo lubię tę serię - jedna z ciekawszych na rynku.

    Chętnie przeczytałabym tę 'Cieszę'. Ameryki Południowej pewnie nigdy w życiu nie odwiedzę, ale z chęcią o niej poczytam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam serię Poznaj świat. Piękne fotografie, ciekawe teksty...Czernieckiego nie czytałam, ale na pewno to zrobię:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka dobra na wakacje nad jeziorem ;) dobra na wyluzowanie sie po dni uszaleństw na plaży!

    OdpowiedzUsuń