Witajcie,
Bardzo Was przepraszam za mą blogową nieregularność. Dopiero końcem września, po powrocie do Polski na dobre rozsiądę się w książkowym świecie. Ciągle żyję na walizkach i choć w każdej znalazło się kilka książek, okazji do czytania jak na lekarstwo. Muszę wrócić do mojego (w miarę) spokojnego, poukładanego trybu życia i odzyskać swój wolny czas :)
Tymczasem postanowiłam w swój okołoksiążkowy świat wpleść trochę turystyki, która z racji pasji i jednego z kierunków studiów, jest mi równie bliska jak czytanie.
Na początek zabieram Was do Francji, kierunek Paryż – Chambord - Chenonceaux – Lourdes - Nicea – Cannes – Monako. Wycieczka autokarowa objazdowa, intensywna i niesamowicie męcząca.
Paryż
a w nim
# Majestatyczna gotycka katedra Notre Dame. Budowana przez blisko 170 lat (1163-1330) jest jednym z najbardziej charakterystycznych zabytków Paryża.
# Łuk Triumfalny powstał dla upamiętnienia walczących i poległych za Francję w czasie wojen rewolucji francuskiej i wojen napoleońskich. Budowla została ukończona w roku 1836. Z tarasu rozpościera się miły dla oka widok na centrum Paryża i Pola Elizejskie.
# Luwr. Dawniej pałac królewski obecnie jedno z największych muzeów sztuki na świecie. Trzy sekcje, osiem kategorii i dziesiątki tysięcy dzieł sztuki. Dla mnie największy zawód wycieczki, w roku 2007 na indywidualne zwiedzanie dostaliśmy 4h czasu wolnego, teraz... 1,5h. W tak śmiesznie krótkim czasie byłam w stanie pokazać siostrzenicy najważniejsze i najbardziej znane dzieła. (Pominę fakt, że kilka osób pogubiło się w czeluściach muzeum i w efekcie czekaliśmy na nich kolejne 1,5 h zamiast "w" to pod drzwiami Luwru)
A wśród obrazów najbardziej z obleganych - Mona Lisa
# Bazylika Sacre - Coeur. Wybudowana na szczycie wzgórza Montmartre, pokryta białym trawertynem wygląda imponująco. Na planie pierwszym ma ulubiona (i jedyna) siostrzenica.
# Wieża Eiffla - nieodzowny symbol Paryża i Francji. Wybudowana 1889 roku, specjalnie na paryską Wystawę Światową, po 20 latach miała zostać rozebrana. Konstruktor Gustaw Eiffel nie dopuścił do jej demontażu, za co z całego serca - dziękujemy :) Wysoka na 324 metry, złożona z 18 038 części metalowych i ok. 2,5 mln nitów waży około 10 000 ton.
Kilka lat temu, zimą byliśmy jedynie na 2gim poziomie (3 był wówczas zamknięty) W tym roku, z powodu przedłużającej się przerwy w kasie, również nie obyło się bez nerwów. 9 osób (w tym przekupiony winem kierowca) zaryzykowało spóźnieniem oburzenie pozostałej części grupy ale udało nam się! Po uiszczeniu 5, 20e widok, jaki ukazał się z 275 metrów zapierał dech w piersi.
Dopełnieniem atrakcji był położony na przedmieściach Paryża pałac królewski w Wersalu. I znów kilka lat temu dysponowaliśmy większą ilością czasu przeznaczonego na zwiedzanie. Pobieżnie przebiegliśmy pałac kolejnych Ludwików (XIII-XVI)
Z Paryża udaliśmy się w kierunku Doliny Loary, malowniczej krainy historycznej słynącej z średniowiecznych i renesansowych zamków. I znów mój apetyt został poskromiony, chciałam zwiedzić je wszystkie, widziałam jedynie dwa.
Piękne są.
# Zamek w Chambord - Zbudowany w latach 1519-1559 uznawany jest za największe dzieło architektury okresu renesansu. Analizy wskazują na obecność samego Lenardo da Vinci, który prawdopodobnie zaprojektował słynną spiralną klatkę schodową.
Przed wejściem na tereny zamku znajduje się prawdziwa mekka francuskiej kuchni - malutki bazar regionalny a w nim: sery, bagietki, suszone kiełbasy, pyszne regionalne wina, pasztet ze ślimaków (słoiczek 6e.) i stoisko z domowymi konfiturami. A jako, że sprzedaż, połączona była z degustacją, skosztowałam czekoladowo-bananowego dżemu - i nieskromnie rzeknę, że za sprawą mamy - identyczne w smaku konfitury zasilają moją piwnicę :)
# Zamek Chenonceau zwany Zamkiem Dam (Chateau des Dames). Zamek sześciu właścicielek, niegdyś rządzony kobiecą ręką po dziś dzień zachował swój urok. Malownicze ogrody kwiatowe, ogródek warzywny zachwycają turystów.
# Zamek w Chambord - Zbudowany w latach 1519-1559 uznawany jest za największe dzieło architektury okresu renesansu. Analizy wskazują na obecność samego Lenardo da Vinci, który prawdopodobnie zaprojektował słynną spiralną klatkę schodową.
Przed wejściem na tereny zamku znajduje się prawdziwa mekka francuskiej kuchni - malutki bazar regionalny a w nim: sery, bagietki, suszone kiełbasy, pyszne regionalne wina, pasztet ze ślimaków (słoiczek 6e.) i stoisko z domowymi konfiturami. A jako, że sprzedaż, połączona była z degustacją, skosztowałam czekoladowo-bananowego dżemu - i nieskromnie rzeknę, że za sprawą mamy - identyczne w smaku konfitury zasilają moją piwnicę :)
# Zamek Chenonceau zwany Zamkiem Dam (Chateau des Dames). Zamek sześciu właścicielek, niegdyś rządzony kobiecą ręką po dziś dzień zachował swój urok. Malownicze ogrody kwiatowe, ogródek warzywny zachwycają turystów.
# Kolejnym punktem na trasie był dwudniowy pobyt w Lourdes. Malownicze miasteczko u stóp Pirenejów przyciąga rocznie 6 mln wiernych. To jeden z największych ośrodków kultu maryjnego na świecie.
Tysiące chorych i niepełnosprawnych, na wózkach, łóżkach pod opieką wolontariuszy, zanurzeni w modlitwie proszą o uzdrowienie. Widok, choć smutny, napawa wiarą.
Uczestniczyliśmy w pełnej klimatu wieczornej procesji ze świecami, Drodze Krzyżowej na górze Espelugues, w której chętni czytali poszczególne stacje. Co rusz rozbrzmiewały pieśni maryjne w naszym ojczystym języku, to dzięki polskim pielgrzymkom, m.in. z Kielc i Częstochowy, które docelowo jechały na Światowe Dni Młodzieży w Madrycie.
Na zdjęciu Grota Massabielle, w której Bernadetcie Soubirous objawiła się "Piękna Pani". Obok Bazylika Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny.
Należy podkreślić, że choć w wodzie z Lourdes nie odkryto żadnych leczniczych właściwości, od roku 1858 zarejestrowano 6784 przypadki niewytłumaczalnego odzyskania zdrowia, 67 z nich Kościół uznał za cudowne.
Szokująca natomiast była cała turystyczno - marketingowa otoczka. O ile wszelkie dewocjonalia były potrzebne i pożądane tak atrakcje typu... kieliszki na wódkę, kufle do piwa, kapcie czy... śliniaczek dla dziecka a wszystko to wizerunkiem Matki Bożej wywołało w nas niemałą awersję.
Z Lourdes pojechaliśmy do Prowansji, na Lazurowe Wybrzeże. Niestety, nie dane mi było zobaczyć wymarzonych pól pełnych lawendy. (Wstyd się przyznać, dawniej lawenda kojarzyła mi się jedynie z Raid`em na mole. Dopiero tutaj, w południowo- zachodnich Niemczech na dobre urzekł mnie zapach świeżych i zasuszonych kwiatów lawendy).
Niezaliczone lawendowe pole pozostawiam więc na swej liście "być i zobaczyć".
Ostatnim etapem Francji była Riwiera Francuska - Lazurowe Wybrzeże w nim Nicea, Cannes i Monako.
Nicea jest po Paryżu najczęściej odwiedzaną miejscowością we Francji. Wspominając o atrakcjach warto wymienić ruiny rzymskich term z III wieku oraz pozostałości zamku i romańskiej katedry.
Widok na Promenade des Anglais
Cannes nie zachwyca. Niby rozgrywa się tam prestiżowy Festiwal de Cannes ale sam budynek niczym się nie wyróżnia,czerwony dywan najlepsze lata ma już za sobą, a Promenada z Aleją Gwiazd z byle jaką kostką brukową... szczerze, nasza Aleja Gwiazd w Międzyzdrojach robi większe wrażenie. Najdroższe hotele, ekskluzywne jachty, przepych i snobizm.
Ryzykuję wiele umieszczając zdjęcie mojej N. bez jej zgody ;) Niestety nie mam innego, a chciałam Wam pokazać zdjęcie z Alei Gwiazd, która naprawdę nie zachwyca. Dla porównania, po prawej nasze Międzyzdroje :)
Monako
Państwo - miasto z odwróconą flagą Polski. Pod względem powierzchni drugie najmniejsze (po Watykanie) niezależne państwo świata. W pełni niepodległe i suwerenne, ma własną politykę zagraniczną. Tutaj też rozgrywany jest coroczny wyścig Formuły 1 - Grand Prix Monako.
Dzielnica Monte Carlo jest stolicą hazardu, pod luksusowymi kasynami stoją najdroższe auta a wszystko to oszałamia bogactwem i przepychem. Pierwszy raz byłam tutaj bodajże w 2002 roku, w czasach aparatów fotograficznych na kliszę i... nie zrobiłam żadnego zdjęcia. Podczas gdy koledzy pstrykali już drugą kliszę ja wyszłam z założenia - auta? E, szkoda kliszy. Po latach nie zmądrzałam - auta? E, szkoda miejsca na karcie. Na szczęście siostrzenica pomyślała o swoich braciach, do małego modelu Formuły dołączyliśmy galerię zdjęć drogich zabawek na 4 kółkach.
W Muzeum Oceanograficznym udało nam się obejrzeć stroje ze ślubu księcia Monako Alberta II. Suknię Panny Młodej zaprojektował sam Giorgio Armani. Tuż obok znajdowała się specjalnie przygotowana na okazję zaślubin wersja Lexusa. Całość wystawy uzupełniały zdjęcia Charlene Wittstock i Alberta II, zaproszenia ślubne oraz ślubna zastawa. I jak zwykle, nasz czas był ograniczony, niemal mlaskając z uznania pobiegłyśmy na dół, podziwiać akwaria z różnorodnymi gatunkami ryb z całego świata.
Niestety, organizatorzy po raz kolejny mnie zawiedli... Na całe muzeum dostaliśmy... 30
min czasu wolnego. Szkoda, tym bardziej, że bilet wstępu do najtańszych
nie należał (13e.) Pobieżnie, przebiegłyśmy sale i obejrzałyśmy wszystkie gabloty.
Nasza 10 dniowa Francja dobiegła końca. Wrażenia z wycieczki - mieszane. Z jednej strony zdaję sobie sprawę, nie da się zobaczyć wszystkiego w ciągu tak krótkiego czasu. Z drugiej jednak wiem, że ten pobyt mógł wyglądać inaczej, bo ciągła bieganina po muzeach i zamkach bardziej skupiała ludzi na zegarkach niż zwiedzanych obiektach.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się we Wiedniu. W stolicy Austrii byłam trzeci raz - zakochałam się po raz pierwszy. Tort Sachera spałaszowany, można wrócić do domu...
*********************************************************************************
Powyższy post pisałam przez 3 dni... naprawdę marzę o chwili wytchnienia i większej ilości czasu wolnego, tylko dla siebie, tylko na książki. Dziękuję, że wytrwaliście do końca. Zdjęcia może nie są najlepszej jakości, fotograf też ze mnie kiepski, ale jeśli kogoś zachęciłam do bliższego poznania Francji - jest mi miło.
Zwiedzając i poznając - nie zapomniałam o miłośnikach książek. Przygotowałam małą niespodziankę- zakładkę z samego Luwru. W piątek (16stego) spośród chętnych (wystarczy magiczne "zgłaszam się") wylosuję nowego właściciela zakładkowej Mony Lisy. Zakładkę wyślę tuż po powrocie do Polski.
Jeżeli Was bardzo nie zanudziłam, przygotuję fotorelację z Niemiec. Byłam tu trochę dłużej, poznałam je trochę lepiej i chętnie podzielę się swymi spostrzeżeniami.
Aktualnie trwa tu największy festyn wina - Wurstmarkt. Koniecznie muszę Wam to pokazać. Niestety, jeszcze nie znalazłam adekwatnej do treści zakładki ale z pewnością coś wymyślę :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Widoki przepiękne, marzę o Paryżu i kiedyś się tam wybiorę na pewno!
OdpowiedzUsuńPo zakładkę się zgłaszam, miniaturka Mona Lisy w domu, czemu nie :))
Francja i Monaco. Piękne klimaty..niestety nie byłem :-)
OdpowiedzUsuńPo zakładkę się zgłaszam:)
OdpowiedzUsuńRelacja piękna, ale przeraziły mnie te tłumy w muzeum - czy w takich warunkach (pomijając już szalone tempo zwiedzania) da się choć przez chwilę kontemplować piękno eksponatów?
A i jeszcze jedno - we Francji nigdy nie byłam, ale lawendowe pola widuję co roku - w sąsiedniej wsi jest kilka plantacji, nawet lokalna krakowska telewizja robiła tam reportaż o "polskiej Prowansji"...
Widzę, że wyjazd udany :D Niestety organizatorzy wycieczek najchętniej zmieściliby wszystkie atrakcje w jednym dniu.
OdpowiedzUsuńA po zakładkę oczywiście się zgłaszam :)
Jakie piękne zdjęcia , rozmarzyłam się i aż sama zapragnęłam tam być...
OdpowiedzUsuńCo do zakładki , również się zgłaszam.
Pozdrawiam.
piękne zdjęcia,ja byłam ale tylko w samym Paryżu, a bardzo chętnie zrobiłabym sobie wycieczkę po tych wszystkich zamkach :)
OdpowiedzUsuńAnek -dziękuję :) Nie słyszałam o "polskiej Prowansji" (kolejny punkt, który przemawia za tym, że telewizję jednak warto oglądać). Uruchomiłam googlowską maszynę - znalazłam i faktycznie prezentuje się to ciekawie :)
OdpowiedzUsuńCo do tłumów - w Luwrze, największe oczywiście przy dziełach da Vinci i przy/w każdym bardziej znanym obiekcie. Najgorzej było w Wersalu, tłum, ścisk i upał. Po pewnym czasie wszyscy mieli w nosie pozłacane ornamenty i komnaty Marii Antoniny, marzyli, by jak najszybciej wyjść z budynku na świeże powietrze.
Tłumy i...ogromne kolejki, przy Wersalu i wieży Eiffla indywidualni turyści mają zapewnione 2-3h stania w kolejce. A na Paryż nie ma idealnej pory lata - w grudniu jest tak samo tłoczno, tylko bez upału (za to z zziębniętymi stopami ;) )
Czytałam niedawno artykuł o najgorszych atrakcjach turystycznych Europy - Paryż zajął I miejsce - jest przereklamowany i może spodobać się dopiero za drugim razem. "Być może to nie Paryż rozczarowuje, a jedynie nasze wyobrażenia o nim są zbyt wyidealizowane?"
:)
No Kinga nareszcie!!!! Z niepokojem śledziłam brak czegokolwiek u Ciebie na blogu. Wycieczki objazdowe to mają do siebie, że wracając nie pamiętasz jak się nazywasz, ale ... to się w głowie układa. Po pewnym czasie, ale się układa. Trasa intensywna, dużo zobaczyłaś - to najważniejsze. Wracaj do nas, wierni czytelnicy tęsknią. Ucałowania - A.
OdpowiedzUsuńW końcu jesteś!
OdpowiedzUsuńDziękuję za zabranie mnie w te magiczne miejsca!:)
Samej marzy mi się taka podróż, może nie autokarem, ale baardzo chciałabym zobaczyć te miejsca;)
Po zakładkę, jako miłośniczka zakładek oczywiście się zgłaszam:D
I czekam na fotorelacje z Niemiec:)))))
Ale Ci zazdroszczę takie wycieczki, rozumiem, że mecząca, czas mało, a tyle do zwiedzania, ale zawsze to coś :) piękna Francja, bardzo mi się marzy, może kiedyś i mi się uda.
OdpowiedzUsuńA zdjęcia nie muszą być doskonałe, ważne że są w ogóle, dobre uzupełnienie wspomnień :)
po zakładkę także się zgłaszam :)
No oczywiście, że się zgłaszam :)
OdpowiedzUsuńParyż od lat jest w na liście mych marzeń. Teraz mam małego synka ale może za 3 lata uda się tam pojechać.
OdpowiedzUsuńA po zakładkę, jeśli można, zgłaszam się.
Pozdrawiam
Anette
landp@wp.pl
Do Paryża jadę za niecałe trzy tygodnie, więc narobiłaś mi większej ochoty na tej wyjazd i teraz już naprawdę nie wiem, jak wytrzymam do 27 września. ;) Piękne zdjęcia, choć te tłumy trochę przerażają.
OdpowiedzUsuńPo zakładkę się zgłaszam. :)
Piękne zdjęcia, rozmarzyłam się:)
OdpowiedzUsuńFajnie tak zobaczyć kawałek świata. Czekam w takim razie na fotorelację z Niemiec.
Po piękną zakładkę się oczywiście zgłaszam:)
Paryż! Piękne zdjęcia w iwdoki :) Większośc miejsc widziałam ale te zamki, ach! Cudnie :)
OdpowiedzUsuńOczywiście zgłaszam się po zakłądkę, to w końcu Mona Lis :)
Piękne zdjęcia - bardzo Ci zazdroszczę, zawsze marzyłam, żeby zwiedzić Paryż i kawałek Francji. Czy to był wyjazd z biura podróży?
OdpowiedzUsuńZakładkę bardzo bym chciała - zgłaszam się oczywiście.
Pozdrawiam serdecznie.
Widać wycieczka męcząca i intensywna, ale pełno wrażeń xD
OdpowiedzUsuńAleż wycieczka! Dzięki Twoim opisom czuję się tak, jakbym też trochę pozwiedzała :-) I oczywiście wypowiadam magiczne "Zgłaszam się" :-)
OdpowiedzUsuńWięcej, więcej! Ciekawe zdjęcia ;) Czekam na następną fotolerację ;)
OdpowiedzUsuńAnonimowi mogą?
OdpowiedzUsuńJeśli mogą to ja chcę!
ElikC.
elka89c@gmail.com
Ale Ci zazdroszczę! Sama od dawna marzę o tym, żeby zwiedzić Francję, ale jakoś mi się to nie udaje... może w przyszłym roku ;).
OdpowiedzUsuńA po zakładkę również się zgłaszam ;).