tytuł: Hakus pokus
wydawnictwo: Prószyński i S-ka
rok wydania: 2011
Ilość stron: 496
ocena: 4 / 6
"Wiesz, zastanawia mnie ostatnio jak to jest... Ludzie poznają się i są przekonani, że spotykają się pierwszy raz w życiu, ale tak naprawdę otarli się o siebie wiele razy..."
Wierzycie w przeznaczenie? W ten zaskakujący rozwój wypadków, które sprawiają, że dwoje ludzi spotyka się na jednej ścieżce losu by odkryć, że są sobie przeznaczeni? Tak właśnie było z bohaterami powieści "Hakus pokus", Beatą i Robertem, parą rozbitków po przejściach z ciężkim bagażem doświadczeń i rozsypanym życiem.
Beata Winkler nie miała łatwego życia. Wychowywana przez chorą psychicznie, całkowicie nieprzewidywalną matkę wyrosła na pełną kompleksów kobietę. Dopiero obrany zawód psychologa z czasem nauczył ją stawiać czoła problemom i przyznawać się przed samą sobą do błędnie podejmowanych decyzji. Zrozumiała, że nie kocha swego narzeczonego Bena i rozstanie a nie planowany ślub to jedyny z możliwych wybór. Oddała matkę do specjalistycznego zakładu, porzuciła swą dotychczasową pracę i wyjechała, z Chicago do Seattle.
Historia Roberta Wolnego, choć inna to jednak daleka od optymizmu. Ten urodzony w Warszawie niegdyś student matematyki obecnie wzięty haker w prężnie rozwijającej się firmie do niedawna wiódł ustatkowane życie. Wszystko zmieniło się wraz z otwarciem przesyłki kurierskiej adresowanej do jego żony. Spodziewając się głupiego żartu otrzymał brutalną prawdę. Jego żona Christine wyznała, że jest transsesualistką i choć próbowała z tym walczyć nie może dłużej zaakceptować siebie jako kobiety.
Rozwód nie przyniósł ukojenia, musiało minąć sporo czasu zanim Robert doszedł do siebie i zaczął normalnie funkcjonować
Śledząc historię od początku wyczekiwałam spotkania tych dwojga ludzi. Rozwiązanie przyszło niebawem. Beata zatrudnia się jako striker w CounterVision, w tej samej firmie, w której Robert jest konsultantem. Połączy ich nie tylko praca. Obydwoje choć zranieni, nieszczęśliwi i samotni, mają szansę stworzyć mocno uczuciowo, dojrzały związek. Czy im się to uda?
Jest mi niezwykle trudno ocenić ową pozycję. Historia Beaty i Roberta, dwojga pokiereszowanych przez los nieszczęśliwców, ich obawy, rozterki, wybory i towarzyszące im emocje wzbudziła mą ciekawość i zainteresowanie. Gorzej było z całą informatyczną otoczką, komputerowym slangiem i środowiskiem hakerskim. Męczyły mnie przydługie opisy, nudziły szczegółowe wyjaśnienia skrótów i terminów oraz próby zobrazowania życia hakerów. To zupełnie obcy mi świat i pomimo szczerych chęci nie umiałam się w nim odnaleźć.
W gwoli podsumowania: doceniam wnikliwe, godne pochwały psychologiczne studium emocji dwojga samotnych ludzi to jednak daleka jestem od zachwytu nad informatyczną treścią. A książce przypisuję dobrą notę, albowiem nie bacząc na minusy powieść czytało się lekko i niebanalnie jednak nie skusiłabym na ponowną przygodę z bohaterami "Hakus pokus".
Egzemplarz recenzencki otrzymałam od serwisu nakanapie.pl. Dziękuję!
Na tę książkę mam ochotę i to sporą. Jak tylko trafi w moje łapki, to z przyjemnością przeczytam:)). Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńA dla mnie ciekawostki informatyczne to była gratka. No ale w końcu ja się tym interesuję i zamierzam w tym "siedzieć" ;)
OdpowiedzUsuńNie skusiłabyś się na ponowne spotkanie? A ma być podobno druga część, co Ty na to? :P
o, ja tez nie lubię przydługich opisów, ale może się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńdla mnie świat informatyki pociągający jest tylko na żywo. czytać o nim i zastanawiać się nad znaczeniem zawodowego żargonu, to zupełnie inna bajka.
OdpowiedzUsuńTen gatunek trzeba polubić i zrozumieć, wtedy inaczej się do niego podchodzi
OdpowiedzUsuńNo ja też miałam podobne problemy w odbiorze tej książki:)
OdpowiedzUsuńWidocznie obie jesteśmy takie nie-informatyczne:P
a ja tak nie lubię informatyki! :D
OdpowiedzUsuńTez jestem nie-informatyczna a mimo to ksiązka baaardzo podobała mi się :)
OdpowiedzUsuńInformatyka? Brrr... Mimo wszystko chcę ją przeczytać, ciekawe, czy moje spotkanie z tą książką będzie udane:)
OdpowiedzUsuńKasandro - ciekawa estem Twej opinii :)
OdpowiedzUsuńzaczytana-w-chmurach - a to wszystko tłumaczy :) moja infrmatyczna wiedza zawarła się w zdanym ECDL`u, tylko tyle i aż tyle ;)
kontynuacja, hmm wiesz zaskoczyłaś mnie :) Gdyby książka trafiła w me ręce okazjonalnie pewnie ciekawość wzięłaby górę i zabrałabym się do czytania, lecz w innym przypadku pewnie nie. Ja już łapię doła - na półce czeka tyle rewelacyjnych książek, takich na "6.0" a ja nie mam kiedy po nie sięgnąć... byle do lipca :)
Catherine - powodzenia, niech się dobrze czyta :)
Varia - ja się nawet nie zagłębiałam w próby rozszyfrowania :)
Piotr - ale który gatunek, że powieść? Powieści to ja lubię i generalnie rozumiem ;) Mówimy o informatyce? Z tym już gorzej i nic na to nie poradzę. Przyszła mi na myśl powieść informatyczna i zastanawiam się czy czytałam już coś podobnego :) Zbliżona była cyfrowa twierdza D. Browna i też nie było lekko i przyjemnie...
:)
Izuś - chyba masz rację! :)Bo o ile historia Beaty i Roberta naprawdę przypadła mi do gustu tak ta informatyka... brr :)
OdpowiedzUsuńIzo - ja może i lubię tylko nie do końca rozumiem ;)
Kasiek - to ja chyba jestem bardziej nieinformatyczna ;) Ale książkę dobrze wspominam, mimo informatyki :)
MirandaKorner - masz ją w bliskich planach? :) Będę śledzić i wypatrywać ;)